Bronisław Komorowski, człowiek słynący z tego, że wchodzi z buciorami na krzesła w parlamencie, czyta z kartki, bo jak mówi z „głowy” to uznaje np. Żołnierzy Wyklętych za bandziorów, dziś znowu zabłysnął. Obudził tym samym uśpione chwilowo demony.

Papa Smerf Lemingów dziś zawyrokował, by nie oddawać władzy smerfowi Marudzie.Jest taki smerf Maruda, który ciągle marudzi, ciągle mówi, że coś jest nie tak, że coś jest najgorsze, coś jest najsłabsze, coś w Polsce idzie nie tak. A jednocześnie gdzieś w nas tkwi głębokie przekonanie, że właśnie jest "naj". To nie znaczy, że wszystko jest rozwiązane, wszystko jest super, znakomicie, ale coś jest "naj" i coś się udało, i z czegoś warto być dumnym. Mamy wielkie zadanie przed sobą, żeby Polski nie oddać we władanie smerfa Marudy, który będzie wszędzie podkreślał, że jest źle” – powiedział Pą Prezydent.

Kogo miał na myśli? Komentatorzy i publicyści od razu skomentowali, że mówiąc o smerfie Marudzie, Papa Smerf miał na myśli Andrzeja Dudę. Dziennikarze zapytali o ową wypowiedź Komorowskiego kandydata PiS podczas konferencji w Strasburgu. - Pan prezydent ma ostatnimi czasy różne wypowiedzi. Słyszałem coś o brudnych rękach, brudnych nogach. Aż mi się nie chciało wierzyć, że prezydent może tak się wypowiadać w stosunku do obywateli. Zarówno współpracownicy prezydenta, jak i, niestety, sam prezydent, używają wobec kontrkandydatów różnych inwektyw, pomówień. To odbierane jest przez dużą część obywateli jako pogardliwe próby poniżenia. Ja takich metod nie uznaję i nie stosuję - mówił polityk PiS.

Papa Smerf Lemingów dał dziś wyraz – nie po raz pierwszy – że to on jest władcą krainy zwanej Polską. Ci, którzy chcą przejąć jego fotel prezydencki to ludzie niegodni tego. Wszelka krytyka zastanej rzeczywistości jest zakazana. By żyło się lepiej, inne smerfy muszą znać swoje miejsce w szeregu. Tak jak zwolennicy Pana Prezydenta Komorowskiego, którzy mienią się nie wiem czemu Lemingami. A inni, a zgłasza tzw. Pis owcy, no cóż….

Sebastian Moryń