Były prezydent Bronisław Komorowski, który mieszka ok. 30 km od granicy z Białorusią,  pytany, co zrobiłby, gdyby do jego drzwi zapukali imigranci, odpowiedział: „Pewnie bym napoił i nakarmił i zaproponował, żeby poszli dalej. Może do Niemiec”.

Komorowski opowiedział też, jakie nastroje panują wśród jego sąsiadów zamieszkujących przygraniczne tereny i jak postrzegają oni migrantów Łukaszenki. „Ludzie zauważyli , że to nie tylko kobiety i dzieci, ale i agresywni mężczyźni, na dodatek wyposażeni przez Białorusinów” – powiedział w rozmowie z „Faktem” były prezydent RP i dodał: „Wtedy postawy ludzi się zmieniły. Jest mniej empatii, a więcej obawy i lęku”.

Nie mogło też oczywiście w wykonaniu Bronisława Komorowskiego zabraknąć szpilek wtykanych rządzącym: „Wydaje mi się, że rząd ma świadomość, że przesadził z budowaniem napięcia, czego dowodem jest ostatni wywiad Jarosława Kaczyńskiego w Polskim Radiu, w którym powiedział, że wojna nam nie grozi. Ja się z panem prezesem w pełni zgadzam, tylko chciałbym zapytać: po co było wojną straszyć?” – powiedział były prezydent, którego szef BBN w 2015 roku „straszył wojną” z Rosją, a którego sam Komorowski stojąc na fotelu marszałka w japońskim parlamencie przywoływał słowami: „Chodź szogunie”.

 

ren/Fakt