Wirtualna Polska ujawniła kolejną taśmę Konfederacji. Politycy rozmawiali o tym, jak "podzielić" 6 milionów z subwencji, którą partia może otrzymać po wyborach. Rozważali, jak za pośrednictwem zaprzyjaźnionych fundacji i kancelarii prawnych wyprowadzać pieniądze poza partię, a część zwrócić Korwinowi.

Jak już informowaliśmy na portalu Fronda.pl, w ubiegłym tygodniu "Fakt" ujawnił nagranie, na którym Janusz Korwin-Mikke mówi o "transferowaniu" pieniędzy z subwencji partii KORWiN na trwającą właśnie kampanię wyborczą innego ugrupowania - partii Konfederacja. Jak wynika  z ustawy o partiach politycznych, takie finansowe manewry są zabronione i grożą za nie surowe kary. 

„Niestety z wymiany zdań nie dowiadujemy się, na jakie projekty dla obywateli przeznaczone zostaną publiczne środki, tylko jak politycy planują wyprowadzić pieniądze poza partię” – czytamy.

– Możemy na kwoty to przeliczyć, tak, ja liczyłem, że przy frekwencji, nie wiem, 55 procent i zdobyciu 7 procent w wyborach, to jest między 6 a 6,5 miliona – wylicza Marek Kułakowski z Konfederacji.

„Politycy pochodzący z różnych ugrupowań, tj. partii KORWiN czy Ruchu Narodowego zastanawiają się, jak wydać środki z subwencji, na którą liczą jako Konfederacja” – zauważa wp.pl.

W ujawnionym przez wp.pl nagraniu pojawia się pomysł, aby pieniądze z subwencji przekazać na fundację, co jest również złamaniem prawa. 

 – Ja zwracam uwagę na jedną rzecz. Nie wiem, czy dobrze by nie było rozpisać subwencję całą, czy nawet w 95 procentach na fundację – mówi Robert Winnicki. 

 

– Subwencja może być tylko na cele statutowe – mówi z kolei Michał Wawer, członek Ruchu Narodowego i skarbnik Konfederacji. 

 – Ja bym to interpretował w taki sposób, że jeżeli fundacja ma cele statutowe zbieżne z celami statutowymi partii, to można darowiznę na fundację – stwierdza Wawer.

– Trzeba się przyjrzeć statutowi partii pod kątem celów – mówi Winnicki.

Politycy dyskutują także na temat tego, w jaki sposób będą oddawać pieniądze Januszowi Korwin - Mikke. Jak ujawnił "Fakt" na taśmach z czerwca 2019 roku Korwin obiecał przekazać środki z subwencji partii KORWiN na kampanię Konfederacji.

– Czyli partia KORWiN mogłaby sobie teraz przelewać, nie wiem, co roku 2 miliony złotych na jakąś fundację, która tam dalej sobie działa – stwierdza Marek Kułakowski.

– Bo jeszcze możesz zrobić tak, że możesz, wiesz, zlecić raport – proponuje Kaja Godek. 

– Wiem, ale raporty za 2 miliony złotych… – mówi Kułakowski.

– Można podpisać umowę darowizny, uszczegółowić co w tej umowie i jakie cele są tej darowizny, tak, co fundacja ma realizować za pomocą tych pieniędzy, nie? – zauważa Winnicki.

- No ja już tu widzę pewne obiekcje, w sensie, że nie widziałbym obiekcji gdyby było tak, że partia płaci jakąś tam fakturę fundacji, tylko to by trzeba było wiedzieć za co jest ta faktura – mówi skarbnik partii KORWiN Oskar Kida 

 – Tytułem darowizny. – dodaje wiceprezes partii KORWiN Jakub Kulesza Bez czytania przepisów budzi moje wątpliwości – odpowiada mu Kida.

Wówczas pojawia się pomysł skarbika Konfederacji, który proponuje, by środki wpłacić na "zaprzyjaźnione" podmioty.

– Jak przejdziemy do analizowania takich już technicznych szczegółów, jak tę subwencję rozdysponowujemy, to będzie dużo możliwości. No każdy ma przy sobie jakieś kancelarie prawne, jakieś firmy usługowe, marketingowe – stwierdza

 Janusz Korwin - Mikke pytany pod koniec września 2019 roku przez "Fakt" , zapewniał, że "nie dawał żadnych pieniędzy", choć w nagraniach wyraźnie jest o tym mowa.

– Wszystkie wpłaty na kampanię pochodzą od kandydatów i sympatyków. Być może w naszych rozmowach są po prostu jakieś skróty myślowe – tłumaczy Kulesza. Z kolei Robert Winnicki twierdzi, że "w ogóle nie było żadnej rozmowy o przyszłej subwencji!"

– Nie prowadziliśmy rozmów na co będziemy wydawać pieniądze z subwencji. Jesteśmy zajęci kampanią – mówi Wirtualnej Polsce.

bz/wp.pl