- Dwoje spośród 50 milionów dzieci zabranych nam przez aborcjonistów od roku 1973 było moimi. Wciąż je widzę w moich myślach. Jak wiele czarnych kobiet, uwierzyłam kiedyś w słowa lekarza, który mi powiedział, że moje dzieci to nic innego jak „zlepek komórek”. Chciałam w to wierzyć. Kiedy zrozumiałam swój błąd, zdałam sobie sprawę, że jestem ofiarą aborcji – napisała na swoim blogu dr Alveda King, bratanica legendarnego Martina Luthera Kinga.

Dr King jest obecnie w USA jedną z najbardziej znanych i zaangażowanych obrońców praw dzieci nienarodzonych. Od lat przekonuje, że aborcja jest współczesną formą niewolnictwa Murzynów. Jej antyaborcyjne poglądy spowodowały, że jest krytykowana przez wiele wpływowych środowisk murzyńskich na czele z „postępowymi” pastorami, którzy oskarżają ją o zawłaszczanie spuścizny po zamordowanym w 1968 roku przywódcy ruchów domagających się równouprawnienia czarnych.

Śmierć od pierwszego momentu życia

- Aborcja i rasizm to diabelskie bliźnięta, które mają oparcie w tym samym kłamstwie. Podczas gdy rasizm chowa swoją publiczną twarz, to aborcja osiąga cele, o których rasiści mogą tylko pomarzyć. Aborcjoniści unicestwiają ludzkość, a szczególnie niszczą czarną społeczność - napisała King, która od dziecka przesiąkła atmosferą walki o prawa Afroamerykanów. Jej ojcem był wielebny A.D. King, brat Martina Luthera Kinga, który razem ze swoim bratem walczył o prawa obywatelskie.

Można śmiało stwierdzić, że problem aborcji pojawił się w życiu Alvedy King już w pierwszym momencie jej życia, ponieważ jej matka, ze względu na chęć skończenia studiów, chciała ją abortować. Alveda zawdzięcza swoje życie dziadkowi, który przekonał swoją córkę, by urodziła dziecko. Śmierć nie dawała jednak małej Alvedzie o sobie zapomnieć. – Rok po śmierci mojego wujka podłożono bomby pod mój rodzinny dom. Wysadzono również biuro parafialne w kościele, w którym nauczał mój tata - mówiła King w niedawnym programie Glena Becka. Rok później jej ojciec został znaleziony martwy w basenie przy domu. Po śmierci swojego legendarnego brata miał podobno problemy z alkoholem i depresję. Wiele osób z otoczenia braci King kwestionuje jednak oficjalną wersję jego śmierci, zwracając uwagę, że w zamachach zginęli również obaj bracia Kennedy.

Alveda King skończyła Central Michigan University. W latach 1979-1981 była członkiem Izby Reprezentantów stanu Georgia. W tym czasie napisała bestsellerowe książki o dziedzictwie swojej rodziny. Popierała wówczas lewicowego czarnoskórego polityka Jessiego Jacksona i bliżej jej było do liberalnych Demokratów. Jednak to nie walka z „rasistowską prawicą” stała się jej znakiem rozpoznawczym, jak stało się to w przypadku wielu działaczy ruchów obywatelskich z lat 60-tych, choć jej pierwsze poważne wybory życiowe nie miały nic wspólnego z konserwatyzmem. W 1973 roku King zabiła swoje dziecko w klinice Planned Parenthood. Niedawno wyznała, że krótko po dokonaniu aborcji poroniła kolejne dziecko i rozpadło się jej małżeństwo.

Syndrom poaborcyjny

Alveda King utrzymuje, że jedną z aborcji dokonano bez jej zgody. Miało to miejsce krótko przed wyrokiem Roe vs. Wade. – Poszłam do lekarza, by zapytać się, dlaczego nie miałam okresu. To było niedługo po urodzeniu mojego syna. Nie przyszłam dokonać aborcji. Lekarz powiedział mi, że nie muszę być w ciąży. Zaczął wykonywać bolesne badanie, które skończyło się wydaleniem przeze mnie krwi i tkanek. […'/> Tuż po wyroku Roe vs. Wade znów zaszłam w ciąże. Ojciec dziecka był osobą brutalną i zmusił mnie psychicznie do abortowania naszego dziecka. Po słynnym wyroku sądowym podjęcie takiej decyzji nie było trudne. […'/> Lekarz przekonywał mnie, że zabieg będzie przypominał wyrywanie zęba. Moje ubezpieczenie pokryło koszty aborcji. Jednak gdy się obudziłam, coś było nie tak. Czułam się chora i pusta w środku. Pielęgniarki przekonywały mnie, że to szybko minie. Kłamały. Od tego czasu cierpiałam na problemy zdrowotne. Nie mogłam jeść, miałam koszmary, depresję, czułam obrzydzenie do seksu. To poczucie winy wykańczało mnie fizycznie i psychicznie. Miałam zaburzoną więź uczuciową z moim synem i jego pięciorgiem rodzeństwa, które urodziło się już po dokonaniu przeze mnie aborcji – pisała King w swoim słynnym oświadczeniu przeciwko aborcji. Dopiero następne ciąże uświadomiły jej, czym w rzeczywistości jest aborcja. Podczas jednego ze swoich wykładów opowiadała, jak widok rączki dziecka, jego serca i reszty ciałka spowodował, że powiedziała sobie: „ Mój Boże, zabiłam dwoje ludzi”. King twierdzi, że 1983 roku narodziła się na nowo. – Duch Święty kazał mi walczyć o życie nienarodzonych i pomagać kobietom, które przeżyły tę straszną rzecz - pisała kilka lat temu. Od tego momentu zaczęła się jej batalia o delegalizację aborcji i kontynuowanie walki swojego wuja i ojca. Dziś Alveda King jest współpracownikiem duszpasterskim katolickiej organizacji antyaborcyjnej „Priest for life” i kilku innych organizacji antyaborcyjnych w USA. – Fakt, że jest ona siostrzenicą dr Kinga, ma wielki wpływ na jej walkę o życie nienarodzonych dzieci. W aborcji i dyskryminacji chodzi dokładnie o to samo - mówi portalowi Fronda.pl redaktor naczelny portalu LifeSiteNews John Henry Westen.

"Aborcja to nowa forma niewolnictwa czarnych"

Kilka miesięcy temu jeden z ośrodków badawczych w USA przedstawił dane, z których wynika, że Afroamerykanki 3 do 5 razy częściej niż kobiety białe zabijają swoje nienarodzone dzieci. Mimo tego, że Murzyni stanowią około 13 proc. wszystkich Amerykanów, to dokonują 37 proc. wszystkich aborcji w USA. King wyliczyła, że od czasu legalizacji aborcji w USA zamordowano 14 milionów murzyńskich dzieci. Amerykańskie grupy pro-life od lat przekonują, że problem zabijania dzieci nienarodzonych szczególnie dotyka społeczność Afroamerykańską, ponieważ Planned Parenthood otwiera swoje ośrodki blisko gett, gdzie mieszkają mniejszości.

„Ku Klux Klan musi być szczęśliwy” - napisała King na jednym ze swoich blogów. - Byliśmy poniżani, bici i linczowani. Zabijano nas, bo byliśmy uważani za podludzi. Tak samo jest z życiem nienarodzonych dzieci – są one linczowane jeszcze zanim przyjdą na świat. […'/> Obecnie nienarodzone dzieci są postrzegane tak, jak dawniej Murzyni – najlepiej, by byli poza zasięgiem wzroku i umysłu, przynajmniej do czasu, kiedy sami przypomną o nieprawościach, których się dopuszczamy. Zwolennicy aborcji stoją przed tym samym problemem, z którym borykali się rasiści – jest to problem zafałszowania rzeczywistości. Nienarodzone dzieci nie odchodzą w nicość. Wysiłki przemysłu aborcyjnego skupiają się więc na tym, by zaprzeczyć, że te wykorzystywane i dyskryminowane osoby naprawdę są ludźmi - powiedziała King podczas czerwcowego przemówienia na posiedzeniu Grupy Roboczej w Parlamencie Europejskim w Brukseli na temat godności człowieka. Pogląd King jest podzielany przez licznych działaczy pro-life i nie jest, jak chcieliby niektórzy, fanaberią antyaborcjonistów, którzy wykorzystują ruchy murzyńskie do walki o prawa dzieci. – Afroamerykanów prześladowano za względu na ich kolor skóry.  Aborcja to dyskryminacja z uwagi na wiek i rozmiar człowieka. To ten sam rodzaj dehumanizacji ludzi - mówi Westen.

King jest jednak za swoje słowa niezwykle brutalnie atakowana nie tylko przez przemysł aborcyjny, ale również inne organizacje murzyńskie, które walczą o „prawa człowieka”. Organizacja Religious Coalition for Reproductive Choice (CEO), która popiera zabijanie dzieci przed ich narodzeniem, oskarżyła King o wykorzystywanie nazwiska swojego legendarnego wuja do promowania własnych celów politycznych. – To, co robi King, obraża inteligencję i wartości Afroamerykanów oraz obraża kobiety, które decydują się coś zrobić ze swoją ciążą - powiedział prezes CEO pastor dr Carlton W. Veazey. Organizacja skrytykowała również marsz „Freedom Rides for the Unborn”, zorganizowany przez King wspólnie z Glenem Beckiem z Fox News i ruchem Tea Party w 47. rocznicę historycznej mowy Martina Luthera Kinga „Mam sen”. CEO nazwała marsz „sprzecznym z ideą praw obywatelskich”. - Oni mogą sobie organizować wiec w rocznicę tego historycznego przemówienia, które jest święte dla naszego narodu, ale bez wątpienia nie są oni, i nigdy nie będą, rzecznikami walki z rasizmem, biedą i niesprawiedliwością, jaka dotyka Afroamerykanów - powiedział Veazey. King napisała w oświadczeniu, że jej ojciec i wuj poświęcili swoje życie, by pewnego dnia czarni nie byli osądzani na podstawie koloru ich skóry, ale na podstawie ich osobowości. Dodała, że gdyby dziś żyli, stanęliby wraz z nią, by walczyć o życie tych, którzy są najsłabsi. Znany pastor dr Timothy McDonald nazwał jej słowa „pisaniem historii na nowo”. Jednak według Jeffa Waltona z „The American Spectator” większość „mainstreamowych” murzyńskich organizacji religijnych w USA jest konserwatywna i popiera King. Mimo tego to właśnie kwestia stosunku wuja Alvedy King do aborcji jest najbardziej sporną sprawą w jej krucjacie przeciwko zabijaniu dzieci nienarodzonych.

Czy Martin Luther King był przeciwnikiem aborcji?

Alveda King twierdzi, że żona jej wuja, Coretta Scott King, która po śmierci Luthera Kinga stała się ikoną walki feministek o „prawo do własnego brzucha” i czołową zwolenniczką praw dla homoseksualistów, wiedziała, że jej mąż był przeciwnikiem aborcji. Oponenci Alvedy King przypominają jej jednak, że jej sławny wuj przyjął w 1966 roku nagrodę imienia Margaret Sanger ufundowaną przez Planned Parenthood. Jednak w 1994 roku King napisała list potępiający Cornette Scott i przypomniała, że Luther King nawet nie pojawił się na ceremonii zaś nagrodę odebrała w jego imieniu jego pro-aborcyjna żona, która również sama napisała przemówienie na tę okoliczność. W liście Alveda King pisała również, iż Martin Luther King był Republikaninem. Innego zdania jest jednak historyk David Garrow z Uniwersytetu Cambridge, który utrzymuje, że King popierał lewe skrzydło Partii Demokratycznej i nie mógł by być nigdy pro-life. Przeciwko tej tezie wystąpił z kolei wpływowy duchowny katolicki ks. Frank Pavone, który przekonywał, że Rosa Parks (od sprawy Roe vs. Wade) również była aborcjonistką a później stała się wielką przeciwniczką aborcji. Również ks. Richard John Neuhaus, który razem z Martinem Lutherem Kingiem walczył o prawa Murzynów w latach 60., przyznał kiedyś w wywiadzie dla Frondy, że lewicowe grupy, takie jak „Czarne Pantery”, uważały Luthera Kinga za zbyt umiarkowanego. King zaatakowała również Corette Scott za jej poparcie dla ruchów gejowskich, pisząc, że nie można porównywać walki homoseksualistów do tego, co robili Murzyni w latach 60. - Homoseksualiści nie są prześladowani. Nikt nie każe im się przesiadać na tylne siedzenia autobusu - powiedziała.

Trudno jest rozstrzygnąć, jaki był stosunek Martina Luthera Kinga do aborcji, bowiem nie zostawił on po sobie żadnych wypowiedzi na ten temat. John Henry Westen uważa jednak, że King właśnie dzięki swojemu nazwisku przekonuje coraz więcej Amerykanów, iż aborcja jest złem. – Wielu Amerykanów słucha Alvedy i rozumieją, że dziecko w łonie zasługuje na ochronę prawną - mówi Frondzie.pl amerykański dziennikarz.

Przeciwko pierwszemu czarnemu prezydentowi USA

Dr King, mimo tego, że zawsze marzyła o afroamerykańskim prezydencie USA, to krytykuje dziś intensywnie politykę Baracka Obamy, który, jej zdaniem, przykłada rękę do zabijania Afroamerykanów. Gdy Obama wygrał wybory prezydenckie porywając za sobą murzyńską społeczność obietnicą wielkiej zmiany, King zszokowała swoje środowisko pisząc, że jego zwycięstwo jest tylko podyktowane wstydem białych za wieloletni rasizm. Jeszcze przed ostatnimi, historycznymi dla Afroamerykanów wyborami prezydenckimi, powiedziała, że czeka na czarnego prezydenta, ale nie zagłosuje na Obamę, bo popiera on zabijanie dzieci nienarodzonych. – To proste. Jak Obama będzie pro-life, to go poprę - powiedziała w CNN. Na ostatnich wiecach Tea Party Alveda King nawoływała zaś do obalenia reformy zdrowotnej Obamy. Dziś, po zwycięstwie Republikanów w wyborach do Izby Reprezentantów, pozbyciu się z fotela przewodniczącej tej izby, aborcjonistki Nancy Pelosi, i wielkim sukcesie ruchu Tea Party, który firmowała swoją twarzą, King pisze, że nie ma czasu na odpoczynek i trzeba się pozbyć Obamy w roku 2012. Kilka dni temu napisała na swoim blogu, że Demokraci wraz z bogatymi biznesmenami, na czele z Georgem Sorosem, zamierzają walczyć o dalsze wspieranie aborcji. Jej zdaniem Obama dał kolejne 20 milionów dolarów klinikom aborcyjnym. – Zrobię wszystko, by w Białym Domu zasiadał człowiek, który jest za życiem. Nieważne, czy będzie to Demokrata, Republikanin czy ktoś niezależny. Musimy uleczyć naszą ziemię i skończyć z aborcją - dodała. King nie daje o sobie zapomnieć. Ma niezwykle popularny profil na Facebooku i Twitterze. Jeździ po całej Ameryce z wykładami na temat aborcji, jest częstym gościem telewizji Fox, działa w założonej przez siebie organizacji King for America i w Priest for life. Przez jakiś czas była członkiem amerykańskiego think tanku Alexis de Tocqueville Institution. Ostatnio pojawiła się również w Europie, gdzie przekonywała, że aborcja to rak pożerający nasz świat.

- Dr Martin Luther King, Jr. napisał z celi więziennej: “Nieprawość w dowolnym miejscu grozi nieprawością na całym świecie”. Niezależnie od tego, czy dziecko jest zabijane w Birmingham w Alabamie, czy w Birmingham w Anglii, ta aborcja jest zawsze zamachem na to, co mój wujek nazywał „Ukochaną Społecznością”. Mój wujek Martin miał marzenie. Marzył o tym, byśmy żyli zgodnie z tym, co jest oczywiste – że wszyscy ludzie zostali stworzeni jako równi. […'/> Jak takie marzenie może trwać – marzenie o równości wszystkich ludzi – jeżeli zabijamy własne dzieci? Jak to marzenie może być nadal żywe, jeśli odbieramy innym podstawową ludzką godność i szacunek? Jak to marzenie może przetrwać, jeśli nie wstawiamy się za nimi? - pytała w „Washington Times” Alveda King.

Łukasz Adamski

/