Według doniesień medialnych, Rosyjskie Towarzystwo Wojenno-Historyczne planuje otworzyć w Katyniu wystawę dotyczącą „polskich obozów koncentracyjnych”, w których to mieli ginąć z rąk Polaków wzięci do niewoli - podczas wojny polsko-bolszewickiej w 1920 roku - sowieccy żołnierze. To nie przypadek, że zapowiedź tego typu akcji pojawiła się zaraz po stwierdzeniu przez prezesa IPN, dr Łukasza Kamińskiego, iż "do czerwca zaproponujemy akcję, która będzie zachęcać samorządy do likwidowania sowieckich pomników, zanim jeszcze powstanie odpowiednia ustawa. (…) Ich pozostawienie jest konsekwencją niedokończenia w Polsce przemian z początku lat 90. Był to fatalny błąd, który od lat daje paliwo wykorzystywane w propagandzie i prowokacjach wymierzonych przeciwko naszej ojczyźnie”. 

W tym miejscu należy przypomnieć niektórym Rosjanom, a zwłaszcza rosyjskim władzom, które wyraźnie nie radzą sobie z przyswojeniem podstawowych faktów z historii własnego państwa, iż w Katyniu, w Miednoje, w Bykowni oraz w innych podobnych miejscach kaźni, doszło do zaplanowanego przez Stalina ludobójstwa polskich oficerów, którym z premedytacją strzelano w tył głowy. Śmierć zaś przebywających w polskich obozach jenieckich (a nie w obozach koncentracyjnych, jak chcieliby fałszerze historii) żołnierzy sowieckich, w latach 1919 - 1922, wynikała z szalejących w tych obozach epidemii. Można o tym przeczytać chociażby w pamiętniku wybitnego epidemiologa, bakteriologa i wirusologa, prof. Feliksa Przesmyckiego, który w półtora miesiąca zwalczył epidemię cholery w obozie jenieckim w Strzałkowie. 

O skali epidemii tyfusu plamistego i cholery w Rosji,  pisze m.in. prof. Ludwik Hirszfeld. Ten światowej sławy polski bakteriolog, twórca seroantropologii oraz polskiej szkoły immunologicznej, który podczas I wojny światowej zmagał się z epidemią cholery na wyspie Korfu oraz z epidemią tyfusu plamistego (duru plamistego) w Serbii, i który leczył również ludzi cierpiących na tyfus plamisty w Getcie Warszawskim, w książce autobiograficznej pod tytułem „Historia jednego życia” (s. 88-90), o epidemiach - które zawitały na polskie ziemie w 1920 roku - pisał w ten sposób:

 „Wróciłem do kraju w styczniu 1920 roku. (…) W Rosji szalały epidemie duru plamistego i cholery, wojna z wrogiem zewnętrznym i wojna domowa spowodowały tam największe epidemie, jakie znał świat. Na ziemiach polskich miały być zatrzymane epidemie idące ze Wschodu. (…) 

Na marginesie wspomnę: w 1920 roku w lecie wybuchła olbrzymia epidemia czerwonki w Polsce i rząd polski zakupił i zapłacił w wytwórni surowic, Behring – Werke, większą ilość surowicy przeciwczerwonkowej. Socjalistyczny rząd niemiecki potraktował jednak surowicę leczniczą jako pomoc wojenną, mimo że surowica została zamówiona przez Ministerstwo Zdrowia, a nie przez Ministerstwo Spraw Wojskowych, i zatrzymał cały transport. (...) 

Epidemie grożące ze Wschodu narzucały konieczność, by świat dopomógł nam w zorganizowaniu pomocy. Polska sama była zbyt uboga, by ponosić ciężar walki z durem plamistym i cholerą. Liga Narodów posłała Komisję Przeciwepidemiczną, na czele której stanął Rajchman. Polska otrzymała wielkie środki, które umożliwiły utworzenie kąpielisk, szpitali. W Baranowiczach została zorganizowana kwarantanna i nasz zakład stworzył tam pracownię bakteriologiczną w celu wychwytywania nosicieli cholery. Mimo poszczególnych ognisk cholerycznych wśród jeńców bolszewickich epidemia cholery nie przeszła do kraju ani na Zachód. Ale muszę przyznać, że z punktu widzenia bakteriologicznego jest to zagadka, albowiem mimo wielu dziesiątków tysięcy badań u uchodźców w Baranowiczach, pracownia nie wykryła ani jednego nosiciela cholery. Natomiast kwarantanna ta powstrzymała dur plamisty, choć poległo tam wielu lekarzy i pielęgniarek”. 

Czytając wspomnienia prof. Ludwika Hirszfelda, trudno nie dojść do konstatacji, iż w 1920 roku Polska nie tylko zatrzymała nawałę bolszewicką, ratując w ten sposób Europę przed zalewem komunizmu, ale także uratowała ją przed idącymi ze Wschodu epidemiami, które mogły zdziesiątkować - osłabionych I wojną światową - mieszkańców Europy. Być może powinniśmy więc częściej podkreślać także ten aspekt poświęcenia Polaków w wojnie z bolszewikami, gdyż nie tylko walczyliśmy wówczas za wolność naszą i waszą na polu wojskowym, ale także o życie nasze i wasze na polu medycznym.

Gabriel Kayzer