Prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział w sobotę zmiany w sądownictwie, które poprawią nie tylko sytuację sędziów, ale również obywateli dochodzących swoich praw w sądach. Zapowiedzi wicepremiera natychmiast wywołały panikę tzw. „kasty”, która zorganizowała pikietę pod Sądem Najwyższym.

W rozmowie z Krzysztofem Ziemcem na antenie RMF FM prezes PiS Jarosław Kaczyński zdradził w sobotę plany rządu dotyczące reformy sądownictwa. Zapowiedział m.in., że Sąd Najwyższy będzie niewielki i jego głównym zadaniem będzie porządkowanie orzecznictwa. Kasacje natomiast zostaną przekazane dużym sądom regionalnym.

Zapowiedź reformy wywołała natychmiastową reakcję nieprzychylnych Zjednoczonej Prawicy sędziów. W Warszawie zorganizowano pikietę, w czasie której przemawiał m.in. sędzia SN Krzysztof Rączka, były członek PZPR.

- „Jeżeli ten gmach sprawiedliwości do końca zostanie zburzony, czego zapowiedzi dokonał wczoraj wicepremier Kaczyński, zastępca swojego szefa Morawieckiego, to możemy powiedzieć do widzenia demokracjo, do widzenia Unio Europejska i do widzenia nasze swobody. To dziwna sprawa, że w tak fundamentalnej sprawie głosi decydujący ma podwładny premiera”

- mówił, najwyraźniej próbując być ironicznym.

Wyraził też ubolewanie, że kontrowersyjnych działań sędziów nie wspiera społeczeństwa. Mówił o wystawie fotogramów sędziów i prokuratorów w Płocku, która nie cieszy się praktycznie żadnym zainteresowaniem.

Głos zabrał też reprezentujący KOD Jacek Wiśniewski, który oskarżał wicepremiera Kaczyńskiego.

- „Ten człowiek chce zmienić ustój państwa niezgodnie z konstytucją. Proszę zająć się tym panem, tak jak każdym przestępcą, tak jak kimś kto ukradnie paczkę papierosów. To przestępstwo i trzeba go ścigać”

- krzyczał aktywista.

Protest komentuje portal wPolityce.pl:

- „Szokujące wypowiedzi przedstawicieli kasty i jej sojuszników pokazują, że ten bunt, który nie ma prawie żadnego wsparcia społecznego, zaczyna być rozpaczliwie radykalny. Sędziowie zapomnieli, że od zmian w prawie jest suweren, czyli Sejm i Senat, a nie kilkusetosobowa garstka anarchistów w togach, której wydaje się, że „prawo to kasta. To też symptomatyczne, że obok młodszych zwolenników chaosu stają dawni członkowie PZPR, tacy jak sędzia Rączka”.

kak/wPolityce.pl