Zwolennicy ratyfikowania przez Polskę konwencji antyprzemocowej argumentują, że zawarte w dokumencie zapisy zapobiegną przemocy ze względu na płeć społeczno-kulturową. Na jednej z konferencji na ten temat wypowiadała się kobieta z Afryki, która musiała uciekać ze swojego kraju, by uchronić dwie córki przed obrzezaniem.

Kaja Godek zgadza się, że problemem jest sytuacja tej kobiety, ale zapisy zawarte w konwencji mówią o czymś zupełnie innym. „Tworzą one furtkę do tego, aby w Polsce azylu szukali i otrzymywali status imigranta na przykład homoseksualiści, którzy uciekli z krajów, gdzie zakazano propagandy homoseksualnej" - przekonuje. 

Godek mówi, że mamy do czynienia z mydleniem oczu opinii publicznej. Sytuacje, które się pokazuje jako argument za wprowadzeniem konwencji są oczywiście problemem, ale to nie oznacza, że mamy ratyfikować dokument, tworzący w Polsce dla „aktywistów homoseksualnych z innych krajów”.

MaR/Razem.tv