Na dach bazyliki pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny przy krakowskim Rynku Głównym spadł wczoraj wieczorem dron - poinformowała Polska Agencja Prasowa.

Okazało się, że operatorem był 24-letni Ukrainiec, który stracił nad nim panowanie. Trzeba przyznać, iż post factum zareagował właściwie, czyli powiadomił natychmiast o incydencie patrol policji. W ściągnięciu drona na ziemię pomogli strażacy.

- Dach zabytkowej świątyni nie został uszkodzony. Będziemy zastanawiać się, czy postawić mężczyźnie zarzuty związane ze sprowadzeniem zagrożenia dla życia i zdrowia innych. Rynek Główny to miejsce odwiedzane przez bardzo wiele osób - powiedział PAP rzecznik małopolskiej policji młodszy inspektor Sebastian Gleń.

Takiego wypadku można się było prędzej czy później spodziewać zważywszy na coraz większość liczbę dronów krążących nad naszymi głowami. Dobrze, że jeden z najbardziej znanych polskich kościołów nie został uszkodzony i nikt nie został ranny, ale koniecznie trzeba zaostrzyć przepisy dotyczące używania amatorskich statków bezzałogowych, bo inaczej kiedyś dojdzie do nieszczęścia.

Jerzy Bukowski