Joanna Jaszczuk, Fronda.pl: Ministerstwo Rodziny zaproponowało 1920, co pozwoliłoby na utrzymanie dotychczasowej relacji wynagrodzenia najniższego do średniego. Związki zawodowe chciały 1970. Liczyłam, że dostanę coś pośredniego między żądaniem moim a związków zawodowych - tak minister Elżbieta Rafalska mówiła dziś o podniesieniu płacy minimalnej.

Janusz Śniadek, poseł, b. przewodniczący NSZZ „Solidarność”: Tę informację rządu przyjąłem z bardzo pozytywnym zaskoczeniem. Kwota minimalna okazała się nawet nieco wyższa od tej postulowanej przez związki zawodowe. A to absolutnie dowodzi, że deklaracje wyborcze Prawa i Sprawiedliwości nie były tylko czczymi obietnicami. Dodatkowo, wszystko działa w duchu negocjacji i uzgodnień z rządem z czasów, gdy premierem był Jarosław Kaczyński, a więc ok. 2007 roku, o ile dobrze pamiętam. Premier Kaczyński deklarował wówczas wolę dojścia płacy minimalnej do poziomu 50% średniej krajowej. Dziś ten ruch obecnego rządu wydaje się więc pewną formą realizacji tamtego uzgodnienia. Co prawda, na razie jeszcze nie osiągamy 50%, jednak coraz bardziej zbliżamy się do tej wartości. Wydaje mi się, że w tej chwili będzie to wielkość nawet 47% średniej krajowej. W związku z tym taką decyzję rządu premier Beaty Szydło przyjmuję z dużą satysfakcją.

Projekt zakłada także podniesienie stawki godzinowej. Byłoby to 13 zł za godzinę, czyli więcej, niż rząd proponował poprzednio.

Jest to naturalna konsekwencja. Jeśli płacę średnią przełożymy na stawkę godzinową, to ta stawka nie może być niższa od płacy miesięcznej.

Czy konsekwencją podwyższenia stawki godzinowej może być również odejście od tzw. „umów śmieciowych”? Niektórzy uważają, że niejako „wymusi” to na pracodawcy zatrudnianie pracowników na umowę o pracę, zamiast umowę-zlecenie.

Oczywiście, że można doszukiwać się tutaj różnych związków, jednak nie są one bezpośrednie. Sama formuła wysokości płacy minimalnej nie musi ograniczyć zatrudnienia pracowników na umowach zlecenie. Sądzę, że dla ograniczenia „śmieciówek” potrzebne są również inne mocne działania. W większym stopniu moją nadzieję budzą zapowiadane przez rząd reformy podatkowe. Do ograniczenia umów „śmieciowych” bardziej zbliżyłoby nas ujednolicenie podatków.

Z kolei wicepremier Mateusz Morawiecki zapowiedział podczas debaty „Gazety Polskiej” dość ciekawą i odważną inicjatywę. Mamy ambicję zbudowania polskiego satelity, bliższe informacje w tej sprawie przekażemy za parę dni- mówił minister rozwoju, dodając, że rząd planuje ułatwić rozwój technologicznych innowacji, realizację ich pozostawiając ostatecznie przedsiębiorcom. Mateusz Morawiecki prognozuje, że przy odpowiednich warunkach dla inwestycji przyciągnie to do Polski duże pieniądze.

Sądzę, że ten pomysł z całą pewnością wpisuje się w unijne rozwiązania innowacyjne. Nie potrafię, w tej chwili dokładnie wskazać, z jakiego programu, jednak jestem przekonany, że jest to dokładnie ten kierunek, który również jest wspierany ze źródeł unijnych. Musiała to być wypowiedź przemyślana i pan wicepremier, zapowiadając taki kierunek działania, wykazał się dobrą wiedzą na ten temat.