Janusz Korwin-Mikke komentował w Superstacji decyzję Sądu Apelacyjnego, który oddalił wniosek Twojego Ruchu, jednocześnie uznając, że krzyż w Sejmie nie narusza dóbr osobistych oraz jest symbolem nie tylko religijnym, ale także kultury i tożsamości. Nie mógł się z tym zgodzić Wincenty Elsner z Twojego Ruchu, który argumentował, że... pod znakiem krzyża z Polakami walczyli pod Grunwaldem Krzyżacy. „Pod tym samym krzyżem szli na Polskę hitlerowcy” - przekonywał poseł Twojego Ruchu, dodając, że jeśli mowa o tożsamości narodowej, to bardziej adekwatnym było powieszenie w Sejmie obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej (który jeden z posłów TR nazwał nota bene „bohomazem”).

„Sprawa jest prosta, ani krzyż, ani obrazy Matki Boskiej, ani żadne inne symbole religijne” - kategorycznie deklarował Elsner. Poseł TR uspokajał także wszystkich zawiedzionych wczorajszym wyrokiem i deklarował: „Będzie Strasburg. Dopniemy swego, jeżeli nie w tej, to w przyszłej kadencji (...) Jeszcze będzie świeckie państwo”.

Zdaniem Korwin-Mikkego, cała ta afera z krzyżem ma na celu odwrócenie uwagi od OFE czy gigantycznej korupcji. „Powiedzmy, że ja jutro założę kościół, a jego symbolem religijnym będzie krzesło. Czy pan każe wynieść wszystkie krzesła z Sejmu?” - z takim pytaniem szef Kongresu Nowej Prawicy zwrócił się do swojego rozmówcy.

„Jeżeli nie będziemy wieszać tego krzesła, to na pewno... Możemy powiesić! Jeżeli doprowadzimy do takiego absurdu, to powiesimy tam panu koło tego krzyża to krzesło” - plątał się poseł Elsner. I dopytywał, dlaczego w Sejmie nie wisi gwiazda Dawida. Jego zdaniem, doprowadzając sytuację do absurdu, powinniśmy pozwolić na to, by w Sejmie wisiał każdy symbol religijny.

Korwin-Mikke zapewniał, że nie jest ani żydem, ani muzułmaninem, ale gwiazda Dawida i półksiężyc mu nie przeszkadza. I dziwił się, dlaczego Elsnerowi przeszkadza akurat krzyż. Szef Kongresu Nowej Prawicy zapewniał, że jest odporny na presję światopoglądową i nie mógł się nadziwić, dlaczego posłowie Twojego Ruchu nie są odporni na „dwa kawałki patyka, powieszone na ścianie”.

Chwilę później rozmówcy Superstacji zajęli się Anną Grodzką i jej ustawą o uzgadnianiu płci. Korwin-Mikke wyznał, że przeszkadza mu pan Bęgowski, który „bezczelnie wyłudził miejsce w Sejmie, udając kobietę”. „Gdyby pan Bęgowski chciał wystartować w zawodach pływackich jako kobieta, musiałby przejść test DNA” - argumentował, pytając, czy Bęgowski może być kobietą. Dyskusję szybko przerwał prowadzący program, kierując ją z powrotem na sprawę krzyża w Sejmie. Szef KNP zapewnił, że krzyż mu nie przeszkadza w Sejmie, ale przeszkadza mu pan Bęgowski, który jest dla niego symbolem czegoś obrzydliwego. „To jest uzurpator. Nie wolną go nazywać Anną Grodzką. Jeśli wieloryb nazwie się człowiekiem, to nie powód, żeby nazywać go człowiekiem” - dodał.

„Może pan drgawek dostaje na widok krzyża. Może panu piana leci z ust. Możliwe, takie rzeczy się zdarzały. To się nazywa opętanie fachowo, w języku egzorcystów” - stwierdził Korwin-Mikke, wybuchając śmiechem z własnego żartu.

MBW