Nienawiść do katolicyzmu wśród aktywistów antyPiS szokuje. Oskarżają oni katolicyzm o narzucanie dzieciom poczucia winy, odrazy do własnego ciała, i masochizmu – konsekwencją takich oskarżeń może być tylko zakaz głoszenia wiary katolickiej.

Najlepszym tego przykładem antykatolickiej obsesji jest artykuł opublikowany na antyPiSowskim portalu „Oko press” zatytułowany ''7 toksycznych treści wychowania katolickiego. <<Krzywda, która boli tak, że rozpieprza od środka>>'' cytujący facebookowy wpis Halszki Bezkurkow.

Zdaniem antyPiSowskiego portalu Kościół katolicki to zbrodnicza instytucja, która głosząc, że Jezus umarł na krzyżu i propagując spowiedź, wyrabia „poczucie winy od ósmego roku życia”, uczy odrazy do własnego ciała - „ten niepokój i obrzydzenie zostaje w wyuczonych odruchach na lata”.

Publicystka antyPiSowskiego portalu twierdzi, że Kościół katolicki czyni z katolików masochistów. Według publicystki antyPiSowskiego portalu „miłość w katolicyzmie jest przede wszystkim autodestrukcyjna. Nie ma większej miłości niż oddanie za kogoś życia, nie wolno opuszczać przemocowych relacji, poświęcenie i umniejszanie siebie prowadzą do świętości”.

Halszka Bezkurkow twierdzi, że większość ludzi skrzywdzonych katolicyzmem nie rozumie, że zostali skrzywdzeni – uświadomienie sobie tej krzywdy zajęło autorce wpisu kilkanaście lat. Zdaniem autorki wpisu katolicyzm nie jest religią miłości, a wszelkie patologie w Kościele „wprost wynikają z dogmatów tej instytucji”.

Twierdzi ona też, że „Kościół katolicki jest największym strażnikiem patriarchatu w naszej kulturze. [...] sprowadzającym kobietę do funkcji rozrodczych”, który z kobiet czyni niewolnice. Dowodem na to ma być, to, że „kobieta w Kościele katolickim nie ma mocy stanowienia prawa ani przekazywania bożego głosu”.

Komentując opinie Halszki Bezkurkow, trzeba stwierdzić, że nie wie ona zapewne, że Kościół katolicki za doktorów Kościoła (czyli osoby, które wniosły „znaczący wkład w pogłębienie zrozumienia misterium Boga i wydatnie powiększyli bogactwo doświadczenia chrześcijańskiego”) uznaje: Katarzynę ze Sieny, Teresę z Avila, Teresę od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza, a prorokami Starego Testamentu dla katolików są Miriam, Debora i Chulda. Nie wspominając o tym jaką rolę w historii zbawienia odgrywa Maryja.

Autoce nie podoba się to, że Kościół katolicki jest instytucją hierarchiczną i wierni nie mają jak księdza „zrzucić ze stanowiska”. Komentując ten zarzut, warto przypomnieć, że uzależnienie losu duchownego od widzimisię wiernych doprowadziłoby do niepotrzebnych swarów we wspólnocie parafialnej — u mnie w parafii od wielu lat jest ogromny konflikt między paniami, które chcą się poza Mszą w kościele głośno modlić, a paniami, które chcą się w kościele modlić w ciszy – wystarczy sobie wyobrazić, jak walka demokratyczna tych dwu frakcji rozbiłaby wspólnotę parafialną (a jest to jeden z setek realnych problemów, jakimi żyją katolicy – mający inne zdanie w kwestii formy udzielania komunii, treści kazań, tradycyjnej czy modernistycznej liturgii, organizacji pielgrzymek, godzin mszy, działalności poszczególnych wspólnot parafialnych, wystroju kościoła).

Zdaniem antykatoliczki „wychowanie w wierze katolickiej zawsze wiąże się ze zinternalizowaniem całego bagna patriarchatu, w którym potem grzęźnie się przez lata po opuszczeniu instytucji Kościoła”.

Autorka uważa, że katolicyzm nauczając o męce Jezusa, grzechu pierworodnym, wpędza dzieci w poczucie winy, gdy zdaniem anty katoliczki „poczucie winy jest jedną z najbardziej destrukcyjnych emocji. [...] jest toksyczne i wyniszczające psychicznie”. Antykatoliczka uważa, że „rytuał spowiedzi wyrabia to poczucie winy od ósmego roku życia” - spowiedź, to jej zdaniem wyraz przemocy psychicznej.

Autorka wpisu cytowanego przez antyPiSowski portal twierdzi, że „osobom wierzącym rytuał spowiedzi nieraz przynosi ulgę, ale jest to ulga, która nigdy nie byłaby potrzebna bez wyuczonej winy. To znany mechanizm manipulacji”. Jej zdaniem Kościół, by zniewalać katolików, wmawia im poczucie winy, od którego tylko on może uwolnić - „to typowy element przemocy zatrzymujący ofiary w toksycznych relacjach”.

Nie podoba jej się także stosunek Kościoła katolickiego do cierpienia. Jej zdaniem „Kościół katolicki fetyszyzuje cierpienie. Zbawienie w dogmacie katolickim przychodzi przez uświęcone tortury, […] Dlatego nie należy unikać cierpienia doświadczanego w życiu codziennym”.

Dla antykatoliczki katolicki stosunek do cierpienia to „toksyczna jest ta narracja z punktu widzenia zdrowia psychicznego”, bo „w cierpieniu nie ma nic chwalebnego”, akceptacja cierpienia wyniszcza, czyni obojętnymi na cierpienie innych, wyucza do nie robienia tego, na co ma się ochotę.

Z antyPiSowskiego portalu można się dowiedzieć, że katolicyzm ma obsesję na punkcie seksualności i narzuca seksualne tabu – a „ten niepokój i obrzydzenie zostaje w wyuczonych odruchach na lata”.

Kiedy czytam opinie o tym, że Kościół katolicki zniechęca do seksu, i z tej racji należy odrzucić katolicyzm, to przypomina mi się skecz Latającego cyrku Monty Pythona o seksie katolików i protestantów...

Oceniając takie anty katolickie publikacje, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że lewica po to kreuje negatywny wizerunek Kościoła katolickiego jako instytucji opresyjnej, by mieć zaplecze propagandowe do postulatów delegalizacji katolicyzmu, dla zakazania głoszenia wiary katolickiej.

Jan Bodakowski