Ateiści wbrew faktom negują mękę i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. Niewątpliwie materialnym dowodem męki i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa jest całun Turyński. Całun najszerzej opisany był w najpóźniej napisanej Ewangelii świętego Jana. Od VIII wieku coraz więcej osób opisywało w swoich relacjach wizerunek Jezusa.

Relikwii tej, realiom cesarstwa Rzymskiego, Palestyny i wczesnego chrześcijaństwa, poświęcona jest wydana przez wydawnictwo WAM książka Barbary Frale „Całun Jezusa Nazarejczyka”. Niezwykle przystępnie napisana praca popularnonaukowa, która czyta się z przyjemnością jak ogromnie fascynujący kryminał.

W okresie prześladowań pierwszych chrześcijan trwał spór między chrześcijanami wywodzącymi się z tradycji biblijnego Izraela, którzy potępiali wszelakie wizerunki Jezusa, a chrześcijanami z tradycji kultury greckiej i rzymskiej, dla których obrazy i rzeźby Jezusa były czymś całkowicie naturalnym – dla kultury helleńskiej oczywiste było, że bohater był piękny, a niegodziwiec brzydki. Spór ten pogłębiała eksplozja sekt gnostyckich, które chętnie wykorzystywały rzeźbę i malarstwo do tworzenia wizerunków Jezusa. Spory pogłębiało przekonanie, które przetrwało we wschodnim chrześcijaństwie, wynikające z błędnego przełajdaczenia jednego z proroctw starotestamentowych, jakoby Jezus był szkaradny.

W IV wieku w wyniku wykopalisk przeprowadzonych przez świętą Helenę w Jerozolimie i pism świętego Hieronima powszechnie zaakceptowano wizerunki Jezusa. Narodziła się tradycja pisania ikon. Wizerunek Jezusa zawierał w sobie charakterystyczne cechy – obecne i na całunie, i na mandylionie z Edessy (wizerunek ten miał powstać cudownie za życia Jezusa). Całun zdaje się więc być wzorem dla wizerunków Jezusa we wschodnim chrześcijaństwie. W VIII wieku drugi sobór nicejski ustalił niezmienność kanonu wizerunków Jezusa i teologicznie uzasadnił taki kanon.

Wizerunki Jezusa były niezwykle ważną bronią w walce z gnostykami. Gnostycy głosili, że Jezus był duchem, który nie miał ciała – więc nie mógł cierpieć, umrzeć i zmartwychwstać. Autentyczne odbicie ciała Jezusa było sprzeczne z herezjami gnostyków. Podobnie katarzy twierdzili, że Jezus nie miał ciała, i ich herezjom całun zadawał kłam.

W 943 roku mandylion został przeniesiony z Edessy do Konstantynopola. W pałacu cesarza była specjalna kaplica, w której przechowywano wszystkie relikwie związane z Jezusem. W 1204 krzyżowcy złupili Konstantynopol i zrabowali jego skarby wraz z relikwiami. Całun znalazł się w rękach Templariuszy. W 1312 król Francji, by złupić Templariuszy, zmusił papieża, by ten zlikwidował zakon Templariuszy – warto przy tym pamiętać, że oskarżenia Templariuszy o związki z okultyzmem to brednie. Po likwidacji zakonu Templariuszy zakon trafia w ręce jednej z francuskich rodzin arystokratycznych. W XVI wieku rodzina ta sprzedała całun rodzinie Sabaudzkiej, która zadecydowała o tym, że całun znalazł się w Turynie. Całun własnością Kościoła katolickiego stał się dopiero w 1983 roku. Pierwsza fotografia całunu turyńskiego wykonana w 1898 roku ukazała, że całun jest negatywem postaci na niej odbitej. Fakt ten stał się powodem ogromnych wieloletnich badań nad całunem.

Całun liczy 436 cm na 111 cm, czyli 8 na 2 łokcie syryjskie. Był wielokrotnie reperowany. Jest utkany z lnu. Metoda utkania i pyłki roślin świadczą, że było to bardzo cenne płótno, utkane w Palestynie pod panowaniem cesarstwa rzymskiego. Tkanina nie zawiera nawet śladowych domieszek wełny – najpopularniejszego surowca na tkaniny. Świadczy to o tym, że warsztat tkacki przeznaczony był tylko do produkcji tylko koszernej luksusowej tkaniny. Materiał lniany z całunu był wykonywany tylko dla świątyni Jerozolimskiej. Szyto z niego szaty rytualne dla kapłana. Pochowanie Jezusa w takiej tkaninie świadczy, że jego zwolennicy uznawali go za arcykapłana (ma to bardzo głęboki sens teologiczny i świadczy, że już w chwili śmierci Jezusa jego uczniowie uważali, że Jezus oddał swoje życie w ofierze za grzechy ludzi), byli przy tym zamożni i wpływowi co było niezbędne dla zdobycia ze skarbca świątyni takiej tkaniny. O taki pochówek Jezusa zadbał Józef z Arymatei bogaty członek Sanhedrynu, któremu pomagał inny wpływowy Izraelita Nikodem.

Niezwykłą cechą optyczną całunu jest to, że wizerunek Jezusa dostrzegalny jest tylko z odległości od 2 do 9 metrów. Bliżej i dalej plamy z całunu zdają się bezkształtne. Wizerunek na całunie nie został namalowany. Włókna, z których składa się materiał, zmieniły swój kolor tylko na powierzchni, pod wpływem rozbłysku silnego promieniowania.

Zwłoki utrwalone na całunie należały do dorosłego mężczyzny, lat powyżej trzydziestu, o wzroście do 180 cm, ciężko fizycznie pracującego i jedzącego niewiele, mającego długie włosy i brodę. Były w stanie stężenia pośmiertnego, więc zapewne otoczono je całunem od 1 do 3 godzin po zgonie. Ciało było zmasakrowane. Krew grupy AB zawierała dużo hemoglobiny, co świadczy o tym, że zgon był nagły. Krwawy pot na twarzy świadczył o tym, że ofiara znajdowała się w stanie ogromnego szoku, w którego trakcie krwawią gruczoły potne. Na głowie ofiary znajdowały się rany po kolcach korony cierniowej (w kształcie czepca) wbitej w głowę ofiary. Na całym ciele było kilkadziesiąt ran tłuczonych i szarpanych. Na barkach ofiara miała rozerwaną skórę od belki krzyża. Na rękach i nogach widoczne były rany po ukrzyżowaniu. Bok ofiary został przebity. Na kolanie i twarzy widoczny był ślady upadku, nieopisanego w Ewangeliach, ale obecnego w misterium męki pańskiej.

Na całunie znajdują się odbicia tabliczek w językach greckim, hebrajskimi i po łacinie. Fragmenty odczytanych napisów wskazują, że mogą to być odbicia deseczek, jakie biurokracja rzymska przytwierdziła do całunu, by móc zidentyfikować zwłoki Jezusa. Skazaniec nie mógł być pochowany przez rok w grobowcu rodzinnym. Ciała skazańców ekshumowano po roku i przenoszono do rodzinnego grobowca.

Barbara Frale w „Całunie Jezusa Nazarejczyka” przybliżyła także czytelnikom kontekst społeczno-polityczny śmierci Jezusa, konflikty w społeczności izraelickiej, wpływ okupacji rzymskiej na życie w Palestynie. Dynamicznie zmieniająca się sytuacja polityczna w Rzymie w latach opisywanych w Ewangeliach.

Społeczność biblijnych Izraelitów dzieliła się na: biblijnych Izraelitów z Jerozolimy przywiązanych do ortodoksji, biblijnych Izraelitów żyjących w diasporze i kulturowo zasymilowanych z tubylcami, samarytan uznawanych za heretyków. Biblijni Izraelici z Jerozolimy dzielili się na: Saduceuszy z elit wierzących w zmartwychwstanie ciał, bardziej egalitarnych Faryzeuszy niewierzących w zmartwychwstanie, i żyjących w odosobnionych komunach Esseńczyków. To właśnie wieczernik należał do rodzinny Esseńczyków, a opisana w Ewangelii Pascha odbyła się w terminie zgodnym z kalendarzem Esseńczyków, a nie reszty biblijnych Izraelitów. Odmiennie od reszty Izraelitów uznających krew za nieczystą, Esseńczycy uznawali krew ofiary za sacrum. Pomimo że w Qumran, enklawie Esseńczyków swoją mini enklawę mieli pierwsi chrześcijanie, Esseńczycy nie wierzyli w Jezusa.

Palestyna znajdowała się pod okupacją Rzymu od 66 roku p.n.e. W 70 r. w odwecie za bunty Rzymianie zniszczyli Jerozolimę i deportowali biblijnych Izraelitów z Palestyny. Proces deportowania zakończył się w 135 roku. Na podbitych przez Rzym terenach i w samym Rzymie dominowała kultura grecka. Językiem elit i administracji była greka. Łacina była narzucana w okresie panowania cesarza Tyberiusza. Niezwykle rozbudowana była rzymska biurokracja – bardzo dokładnie opisana przez autorkę. Z procesu Jezusa musiała być sporządzona obfita dokumentacja. Niektóre z dokumentów zapewne Jezus musiał osobiście podpisywać. Niestety archiwa rzymskiej biurokracji zostały zniszczone z polecenia cesarzy Wespazjana i Hadriana. Podobnie nie przetrwały setki tysięcy innych akt wystawianych przez samych cesarzy. Co ważne akta z procesów męczenników chrześcijańskich stały się podstawą żywotów świętych.

Zarządzający w imieniu Rzymu Palestyną Piłat w okresie, gdy skazywał Jezusa, znajdował się w bardzo niewygodnej dla siebie sytuacji. Był protegowanym obalonego w Rzymie cesarza. Nowy cesarz przeprowadzał czystki. Biblijni Izraelici szantażowali Piłata skargami do cesarza, które mogły dać pretekst cesarzowi do usunięcia Piłata. Jezus został oskarżony o podburzanie tłumu i obrazę majestatu. Od czasu cesarza Tyberiusza nawet żarty o władzy uznawano za zbrodnię obrazy majestatu. Piłat, by nie podpaść żadnej z frakcji skłóconych między sobą biblijnych Izraelitów, najpierw zgodził się na zabicie Jezusa, a potem na jego wystawny pogrzeb.

Z Jezusa wielu chciało zrobić ikonę buntu przeciw Rzymowi. Rzym pacyfikował często i bezlitośnie wszelkie ruchu religie i polityczne kontestujące rzeczywistość społeczno-polityczny. Do tego schematu pasował Rzymianom i Jezus.

Żydom Jezus podpadł, występując przeciw interesom ekonomicznym kasty kapłanów. Licząca wraz z rodzinami do 7.000 kasta zarabiała na obrocie koszernymi ofiarami do świątyni. Jezus wystąpił publicznie przeciw handlowi świątynnemu. Co gorsza, dla Żydów, nauka Jezusa głosiła, że drogą zbawienia jest miłosierdzie wobec potrzebujących, a nie składanie ofiar, na których zarabiała kasta kapłanów. Kapłani chroniący swój interes ekonomiczny zdecydowali się na likwidacje Jezusa. Wcześniej establishment żydowski zabił z podobnych pobudek Jana Chrzciciela.

Przy okazji opisywania historii całunu autorka wspomina o bardzo wielu niezwykle interesujących faktach. Jednym z wielu dowodów wskazujących na wagę wydarzeń opisanych w Ewangeliach jest zmian przepisów cesarstwa, które w okresie po zmartwychwstaniu Jezusa zaostrzyły kary za profanacje grobów (z grzywny na karę śmierci). Autorka przypomniała też, że tablica z krzyża Jezusa przechowywana jest w rzymskim opactwie świętego krzyża z Jerozolimy. Innym ciekawym faktem jest to, że pierwotnie Nazarejczyk, czyli zwykły człowiek z Nazaretu był pogardliwym określeniem negującym miano pomazańca — Chrystusa.

Z publikacji Barbary Frale czytelnicy dowiedzą się, że Jezus był opisany w pochodzącej sprzed X wieku judaistycznej „Księdze rodowodów Jezusa – Sefer Toledoth Jeshu”. Judaiści w swej księdze określili Jezusa Nazarejczyka – Yeshu na Nosri czarownikiem, prestidigitatorem, synem gwałciciela, ukrzyżowanym na polu kapusty. Podobnie w Talmudzie, Jerozolimskim z 350 r ne i Babilońskim z 500 roku ne, był przedstawiany jako oszust i czarownik, syn Marii właścicielki burdelu. Bez nienawiści talmudycznej Jezusa opisał Józef Flawiusz w swoim dziele „Wojna Żydowska”. W „Dawnych dziejach Izraela” znalazły się zaś informacje o Janie Chrzcicielu.

Jan Bodakowski