Prezydent Turcji odwiedzi Petersburg, by razem ze swoim rosyjskim odpowiednikiem wysłać sygnał o ponownym zbliżeniu. Przywódcy będą rozmawiać o współpracy energetycznej, ale nie należy w tym zakresie oczekiwać rewolucji, bo interesy ich państw są sprzeczne.

Pierwsza wizyta zagraniczna prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana po nieudanym zamachu stanu nie odbędzie się w kraju NATO, którego Turcja jest prominentnym członkiem, ale w Rosji. W Petersburgu turecki polityk będzie zabiegał o powrót do normalnych stosunków z prezydentem Władimirem Putinem po ochłodzeniu spowodowanym zestrzeleniem rosyjskiego myśliwca na terytorium Turcji w listopadzie 2015 roku.

Jednak to prezydent Rosji był pierwszym przywódcą na arenie międzynarodowej, który poparł Erdogana w walce z przewrotem, kiedy los walk w Ankarze nie był jasny. Wykonał połączenie telefoniczne, w którym zaoferował wsparcie i nie krytykował Erdogana za rozprawę z opozycją. Aby zdjąć odium z Turcji, prezydent Erdogan powiedział, że za zestrzelenie rosyjskiego samolotu byli odpowiedzialni żołnierze powiązani z siłami odpowiedzialnymi za zamach na jego urząd.

Financial Times zwraca uwagę, że do zbliżenia doszło jeszcze przed zamachem stanu w Ankarze. W czerwcu prezydent Erdogan wysłał list do Putina, w którym przeprasza za incydent z myśliwcem i apeluje o rekoncyliację. Postulował zniesienie sankcji gospodarczych Rosji wobec Turcji. Ankara liczy na ponowny wzrost współpracy turystycznej, rolniczej i podwykonawczej na rynku rosyjskim.

Sankcje rosyjskie dotknęły turecką gospodarkę. W okresie styczeń-maj tego roku wartość handlu między Rosją a Turcją spadła o 43 procent do 6,1 mld dolarów. Przemysł turystyczny w Turcji został doświadczony przez spadek odwiedzin z Rosji o 93 procent w czerwcu tego roku w porównaniu do analogicznego miesiąca rok wcześniej.

Zbliżenie Rosji z Turcją ma być sygnałem dla Zachodu, że krytykowane za łamanie praw człowieka rządy nie są w izolacji i mogą prowadzić politykę zagraniczną niezależnie od tego. Putin ma pomóc Erdoganowi w utrzymaniu agresywnej retoryki wobec Stanów Zjednoczonych, które turecki prezydent oskarżył o inspirowanie zamachu stanu za pośrednictwem przywódcy opozycji Fethullaha Gulena, który przebywa w USA i nie ma zgody na jego ekstradycję.

Pomimo wizyty w Turcji generała Josepha Dunforda, Szefa Połączonych Sztabów Sił Zbrojnych USA, Erdogan podtrzymał oskarżenia o ochronę wroga politycznego przez Waszyngton. W nieoficjalnych rozmowach z Financial Times tureccy dyplomaci przekonują, że Ankara nie zamierza palić mostów w relacjach ze Stanami. Strony przeżywały już kryzysy po odmowie udostępnienia tureckich baz wojskowych na potrzeby inwazji USA w Iraku oraz po poparciu sił kurdyjskich przez Amerykanów.

Rosjanie chcą, by Turcy ograniczyli krytykę prezydenta Syrii Baszara Asada. Turcja w zamian może otrzymać ograniczenie wsparcia rosyjskiego dla Kurdów syryjskich, których milicja jest uznawana przez Ankarę za organizację terrorystyczną.

Obie strony przyznają jednak, że powrót do normalnych relacji będzie czasochłonny. Rozmówcy Financial Times w Europie przekonują, że Erdogan nie może ufać Putinowi i potrzebuje Zachodu ze względów strategicznych. Z tego względu zbliżenie będzie miało charakter taktyczny. Obaj przywódcy mają krótkoterminowe cele personalne związane z wizytą.

Nie wiadomo na ile turecka władza zamierza odejść od wartości głoszonych przez ojca-założyciela nowoczesnej Turcji, Mustafy Kemala Ataturka. Głosił on sekularyzację i modernizację kraju poprzez okcydentalizację.

Tymczasem Erdogan jest oskarżany o ponowną islamizację kraju, którą może ułatwić zwrot ku Wschodowi. Niekoniecznie musi on jednak wymagać strategicznej współpracy z Rosją. Zachód może pogodzić się z niekorzystnymi zmianami w tureckim systemie politycznym dla dobra strategicznych relacji w NATO. Zbliżenie z Rosją może być sposobem na przekonanie USA i Unii Europejskiej, że muszą porzucić idealizm, jeżeli chcą zatrzymać przy sobie Turcję.

W tym kontekście ważne są słowa Erdogana o Unii Europejskiej. – Od 53 lat metodycznie udowadniamy naszą szczerość i oczekujemy tego samego od Unii. Powinna ona porzucić podwójne standardy – powiedział turecki prezydent.

Prezydent Rosji Władimir Putin musi pokazać siłę poprzez zmuszenie Erdogana do ukorzenia się za listopadowy incydent. Według Centrum Lewady poparcie dla Putina w ostatnich 18 miesiącach spadło. Jest on natomiast oceniany dobrze głównie za wzmocnienie armii i pozycji Rosji na świecie.

Pokaz siły wobec Turcji, podobnie jak wzrost napięcia w ukraińskim Donbasie, może poprawić sondaże prezydenta, który przygotowuje swoje stronnictwo do wyborów parlamentarnych jesienią 2016 roku i prezydenckich w 2018 roku.

Według Lewady poparcie dla Putina przestało rosnąć w oparciu o efekt aneksji Krymu i sankcji Zachodu, które spowodowały skupienie się społeczeństwa wokół lidera zagrożonego z zewnątrz kraju. Potrzebuje on sukcesów w polityce zagranicznej, bo zwycięstwa w polityce gospodarczej będą możliwe tylko dzięki niepopularnym i bolesnym dla społeczeństwa reformom. Prawdopodobnie nieprzypadkowo rzekomy liberał z otoczenia prezydenta Rosji zapowiada, że ceny ropy od których zależy budżet, ustabilizują się za półtorej roku, czyli w okresie wyborów prezydenckich.

Skala obojętności wobec Putina jest jedną z najwyższych w historii. 17 procent badanych odpowiada, że ma do prezydenta Rosji obojętny stosunek. Więcej zanotowano tylko w marcu 2013 roku i styczniu 2011 roku (odpowiednio 18 i 22 procent). Według rozmówców gazety RBK stosunek narodu do Putina wrócił do poziomu sprzed „patriotycznej mobilizacji” po agresji na Ukrainę.

Przedstawiciel Turcji przyznają, że chociaż temat współpracy energetycznej pojawi się 9 sierpnia w Petersburgu, to nie należy oczekiwać szybkiego podpisania umów w sprawie projektu gazociągu Turkish Stream i elektrowni jądrowej Akkuyu.

Prezydent Erdogan potwierdził zaangażowanie Ankary we współpracę strategiczną z Azerbejdżanem. Tureckie firmy potwierdzają zaangażowanie w budowę Gazociągu Transanatolijskiego (TANAP). To środkowy odcinek Korytarza Południowego, który ma pozwolić na dostawy 10 mld m3 gazu ziemnego z Azerbejdżanu na rynek europejski. Zaangażowanie w projekt potwierdzają także Azerowie.

Rosjanie promują w Turcji projekt Turkish Stream. Zakładał on pierwotnie budowę czterech nitek gazociągu o łącznej przepustowości 63 mld m3 rocznie. Turcy obecnie wyrażają zainteresowanie budową jednej nitki o mocy 15,75 mld m3, która miałaby posłużyć w całości dostawom na rynek turecki. Gazprom odpowiedzialny za projekt przekonuje, że powinny powstać dwie linie, z czego jedna posłużyłaby dostawom do odbiorców na Bałkanach.

Putin rozmawiał telefonicznie z premierem Bułgarii Bojko Borysowem, którego zachęcił do powrotu do współpracy energetycznej przy dostawach gazu przez Morze Czarne za pomocą Turkish Stream lub innego projektu.

Poparcie Bułgarów dla budowy odnogi rosyjskiego gazociągu na terenie Unii Europejskiej mogłoby być odpowiedzią na poparcie Rosjan dla budowy hubu gazowego Balkan, który planuje stworzyć Sofia. Borysow zaproponował zastąpienie South Stream projektem budowy hubu gazowego o nazwie Balkan na terenie jego kraju. Byłby on zasilany gazem rosyjskim przez dotąd niezdefiniowany gazociąg oraz azerskim, przez Korytarz Południowy wspierany przez Komisję Europejską.

Problemem jest finansowanie. Po pierwsze, Gazprom musiałby opłacić budowę samodzielnie, a w dobie sankcji wobec Gazprombanku i taniej ropy naftowej ma problem z pozyskaniem środków. Po drugie, dostawy z Turkish Stream przez Turcję wymagałyby budowy dodatkowej infrastruktury przesyłowej na Bałkanach, a kraje regionu nie zadeklarowały dotąd zaangażowania w takie przedsięwzięcie. Komisja Europejska nie wesprze zaś finansowo żadnego projektu, który nie przyczyni się do dywersyfikacji dostaw. Magistrala na rosyjski gaz nie spełnia tego kryterium.

Wojciech Jakóbik

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl