Co zrobi prezydent Andrzej Duda, by wzmocnić bezpieczeństwo Polski? Jakie będą najważniejsze zadania, przed jakimi stanie jako zwierzchnik sił zbrojnych? Na te pytania odpowiada dla portalu Fronda.pl prof. Romuald Szeremietiew, były wiceminister obrony narodowej i p.o. ministra obrony narodowej w rządzie Jana Olszewskiego.

Prof. Romuald Szeremietiew: Spodziewam się, że będzie to inne spojrzenie na kwestię polskiej obronności niż dotychczasowe. W wystąpieniach pana Andrzeja Dudy słyszałem bardzo wiele ważnych postulatów. Prezydent-elekt wskazywał, że Polska musi zadbać o odbudowę naszej armii i naszych zdolności obronnych. Punktem wyjścia jest nie to, co obowiązuje obecnie, czyli zabieganie o jak najlepszą pozycję w NATO, bo to Sojusz jest gwarantem naszego bezpieczeństwa. Teraz punkt wyjść ma być inny: są nim nasze własne zdolności obronne, a dopiero później korzystanie z ewentualnej pomocy NATO. Kwestię tę uważam za niezwykle ważną, filozofia traktowania obronności Polski jest tu całkowicie odmienna.

Druga sprawa, która bardzo odpowiada mi w tym, co mówi prezydent-elekt, to kwestia relacji między siłami zbrojnymi Rzeczpospolitej a przemysłem obronnym. Problem ten pojawia się ostatnio szczególnie w związku z nieszczęsnym wyborem śmigłowców. Pan Andrzej Duda powiedział w tym kontekście bardzo wyraźnie, że jest istotne, by broń, którą otrzymuje polskie wojsko, była produkowana przez fabryki działające na terenie Polski. Rząd oficjalnie komunikował, że wojsko powinno wybierać najnowocześniejsze uzbrojenie, nie oglądając się na to, gdzie jest ono produkowane. To fałszywe postawienie sprawy. Nawet najnowocześniejsza broń, którą możemy nabyć, stanie się wkrótce bronią przestarzałą. Problem polega nie na tym, by kupić najnowocześniejszy sprzęt w danym czasie, ale by mieć zdolności do produkcji i modernizacji uzbrojenia w kraju. Musimy być w stanie sami tworzyć coraz to nowocześniejsze warianty posiadanego już uzbrojenia. Jeżeli nie mamy takiej zdolności, to za każdym razem będziemy w tyle: kupimy jakąś broń, ta się zestarzeje – i znowu będziemy szukali, gdzie tu kupić nową broń.

Filarami obronności państwa są nowoczesne siły zbrojne, właściwie przygotowane do obrony kraju – oraz przemysł zbrojeniowy, który dostarcza tym siłom wyposażenia. Jeżeli buduje się tymczasem tylko jeden filar – a takie były deklaracje ustępującego prezydenta – to popełnia się w moim przekonaniu zasadniczy błąd. Pamiętam, że kiedyś minister  Janusz Onyszkiewicz stwierdził, że jako minister obrony narodowej nie jest ministrem przemysłu zbrojeniowego. To jest fałszywa teza – ale teza ta obowiązywała w Polsce i obowiązuje aż do dzisiaj. Mam nadzieję, że to, co powiedział pan Andrzej Duda, będzie oznaczać w tej materii ważną zmianę.

To wreszcie, co jest dla mnie najważniejsze, to budowa Obrony Terytorialnej jako powszechnego systemu obrony państwa na wypadek zagrożenia granic Polski. Prezydent-elekt mówił kilkakrotnie, że trzeba budować OT. Postuluję to od lat. Przypominam, że kiedy w początkach lat 90. kierowałem zespołem w administracji obrony, przygotowaliśmy program budowy OT i zaczęliśmy go realizować. Okazało się jednak później, że rząd uznał wojska Obrony Terytorialnej za niepotrzebne. W końcu minister Bogdan Klich całkowicie je zlikwidował. Teraz problem ten wrócił jako pewien postulat – jednak tylko pod wpływem zagrożeń, które pojawiły się na wschodzie. Okazało się, co dostrzegły nawet władze kierujące naszą obronnością, że Polska nie będzie w stanie się obronić w przypadku zagrożenia naszych granic. Jedyne, co można teraz zaoferować, to że wojna na Ukrainie nie rozwinie się na tyle, by dotrzeć do Polski. To bardzo fałszywa koncepcja jeśli idzie o kształtowanie bezpieczeństwa narodowego.

Jeżeli więc te trzy elementy zostałyby zrealizowane pod kierownictwem nowego zwierzchnika sił zbrojnych, to moim zdaniem Polska mogłaby sobie powinszować jeśli idzie o bezpieczeństwo.

Jeżeli po jesiennych wyborach w Sejmie zasiadałby większość parlamentarna będąca, jeśli chodzi o pewien nurt polityczny, jednorodna z urzędującym prezydentem, to oczywiste byłoby, że to, co chciałby zrobić Andrzej Duda miałoby większe przełożenie. Trzeba jednak pamiętać, że pozycja prezydenta jest silna nawet wówczas, gdy w Sejmie nie ma do końca przyjaznego zaplecza. Prezydent ma bardzo duże możliwości działania poprzez inicjatywy ustawodawcze, poprzez stwarzanie różnego rodzaju zdarzeń, które docierają do opinii publicznej. Andrzej Duda mówił o referendach jako jednym z środków, które miałby być tu stosowane. Prezydent jednak, wybierany w głosowaniu powszechnym przez wszystkich obywateli, nie musi działać tylko poprzez przedstawicieli sejmowych, rzeczywiście nie muszących mu sprzyjać. Możliwości prezydenta są duże – i warto, by zostały wykorzystane. Ponieważ Andrzej Duda deklaruje, że będzie uprawiał aktywną politykę – czego nie robił jego poprzednik – i będzie otwarty na kontakty ze społeczeństwem, to szanse na pozytywne zmiany są moim zdaniem spore. 

not. pac