Na finiszu kampanii wyborczej o ocenę ostatnich tygodni oraz przewidywania przed niedzielnymi wyborami poprosiliśmy Joannę Lichocką – dziennikarkę i publicystkę, a obecnie kandydatkę na posła z ramienia PiS w Kaliszu.

Co by Pani uznała za najbardziej negatywne i pozytywne zaskoczenia mijającej kampanii?

Zaskakujące dla mnie na finiszu kampanii jest to, jak zmieniły się reakcje ludzi względem "Prawa i Sprawiedliwości" oraz stosunek do Platformy Obywatelskiej. Dziś w Kaliszu rozdawałam ulotki w ramach kampanii i zdecydowana większość ludzi reagowała pozytywnie, a jeszcze niedawno procent pozytywnych reakcji na PiS ludzi, z którymi miałam był dużo niższy. To nie może być przypadek ani zbieg okoliczności, skala poparcia dla Prawa i Sprawiedliwości po tej kampanii jest naprawdę duża, choć mam wrażenie, że jeszcze nie jest wychwytywana przez sondaże. Teraz też coraz trudniej jest znaleźć osobę, która jednoznacznie deklaruje, że popiera Platformę Obywatelską. To pokazuje, że przesilenie istnieje i jest nadzieja na wielkie zmiany.

A negatywne zaskoczenia?

Trudno mi mówić, by było to zaskoczenie, bo można się było tego spodziewać, ale negatywnym aspektem były oczywiście praktyki stosowane przez Platformę Obywatelską, która manipulowała i kłamała tak jak zawsze. Podobnie media prorządowe zachowywały się skandalicznie, a skala tępej propagandy prezentowanej przez mainstream była ogromna. Zaskoczyła mnie za to jałowość tej propagandy, powtarzanie w kółko tych samych haseł przez Adama Michnika, "Gazetę Wyborczą" i dziennikarzy, a raczej pracowników telewizji prorządowych. Widać, że oni naprawdę już sami nie wierzą w to, co mówią.

Czy z tego, co Pani powiedziała do tej pory, można wnioskować, że skala oddziaływania tej propagandy jest coraz mniejsza?

To jest z kolei pozytywne zaskoczenie ostatnich tygodni i miesięcy. Faktycznie, to co przekazują prorządowe media przestało mieć znaczenie, bo ludzie zwyczajnie przestali wierzyć w to, co próbuje im się wcisnąć. To jest zresztą wspaniałe, gdy obserwujemy jak coraz więcej ludzi staje się odpornych na ten propagandowy przekaz, a rola tych mediów z dnia na dzień staje się coraz mniejsza. Oni są tak skompromitowani i niewiarygodni, że po prostu ich nie ma. Cokolwiek by nie powiedzieli.

Czy to oznacza, że w niedzielę wieczorem podczas wieczoru wyborczego usłyszymy o zupełnie bezsprzecznym zwycięstwie PiS?

Mam rzecz jasna taką nadzieję. Tego oczywiście nie możemy być pewni, nie da się tego tak łatwo oszacować i stwierdzić, czy Prawo i Sprawiedliwość osiągnie samodzielną większość w parlamencie. To zależy od tego ile osób uda się przekonać w tych ostatnich chwilach do oddania głosu. Ale widać, że wielu ludzi coraz bardziej zdaje sobie sprawę, że tak naprawdę w tych wyborach wybieramy między dwiema drogami - między formacją układu III RP, która występuje pod różnymi szyldami, czy to PO, Zjednoczonej Lewicy, PSL, czy Nowoczesnej oraz między jedyną partią, jaka może przynieść jedyną realną zmianę i uderzyć w chory obecnie system.Trzeba podjąć próbę naprawy polskiego państwa i poukładania go na nowo. To może zrobić tylko Prawo i Sprawiedliwość i wierzę, że to się uda, bo sukces jest blisko, potrzeba jeszcze tylko trochę woli ludzi.

A jak Pani myśli, co było największym błędem Platformy Obywatelskiej w kończącej się kampanii wyborczej?

Ewa Kopacz. To jest największa klęska Platformy i jej największy błąd. Pozwolili na to, by osoba będąca narzędziem w rękach Donalda Tuska stała na czele partii w momencie, gdy trzeba było się zmierzyć z bilansem ośmioletnich rządów. Tu trzeba było postawić na zręcznego polityka, lepszy byłby choćby Grzegorz Schetyna. Postawienie na Kopacz, która jest lojalną przyjaciółką Tuska było ciężką głupotą ze strony działaczy Platformy Obywatelskiej. Nie można w sytuacji tak kryzysowej dla formacji politycznej stawiać na osobę niekompetentną i pozbawioną talentu. To sprawiło, że PO nie udało się zachować stanu posiadania i utrzymać wyborców.

Która z pozostałych partii walczących o wejście do parlamentu ma wg Pani na to największe szanse?

Wbrew pozorom Paweł Kukiz ma ogromną szansę, by wprowadzić swoją reprezentację do sejmu. Ma dość konsekwentny przekaz i pomimo tego, że mainstreamowe media zaczęły go "wyciszać" po wyborach prezydenckich, Kukiz'15 ma szansę, by przekroczyć próg wyborczy z dobrym wynikiem. Myślę, że wszystkie opowieści o klęsce i rozpadzie ruchu Kukiza nie okażą się prawdziwe.

Zwróciły Pani uwagę jakieś praktyki stosowane w kampanii przez komitety legitymujące się mniejszym poparciem?

Zdumiała mnie ostentacja PSL w natarczywym wpychaniu się ludziom przed oczy. Mówię tu o sytuacji w moim własnym okręgu, gdzie "jedynką" na listach tej partii jest szefowa sztabu PSL i minister w kancelarii premiera Andżelika Możdżanowska. Pani minister w rozmowie ze mną nie zaprzeczyła temu, że wydała ponad 300 tys. zł na same bilbordy. Wydawanie takich ilości na obklejenie całego okręgu swoimi zdjęciami w sytuacji, gdy 8% rodzin w tym kraju żyje na granicy ubóstwa jest co najmniej niestosowne. Te pieniądze można było chyba lepiej spożytkować? Ostentacja niektórych partii w chęci pokazania się i dojścia do władzy za wszelką cenę jest szokująca. Mam jednak nadzieję, że już niedługo przyjdą zmiany.

Bardzo dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał M. W.