Nie będzie kary dla lekarki, która zabiła chorą kobietę mimo jej oporu. Holenderski wymiar "sprawiediwości" uniewinnił morderczynię. Uznano, że "uśpienie" 74-letniej chorej na Alzheimera pacjentki było czynem dopuszczalnym.

Do mordu doszło trzy lata temu. Pacjentka, którą zabito, w 2012 roku na piśmie stwierdziła, że jeżeli trafi do domu opieki, to chce poddać się eutanazji - ale w momencie, który sama wybierze.

W roku 2016 miała rzeczywiście trafić do takiego ośrodka. Kobietę zaproszono na poranną kawę. Lekarka w porozumieniu z rodziną, bez wiedzy pacjentki, dosypała do kawy środki nasenne. Kobieta jednak nie zasnęła. Otrzymała wtedy zastrzyk ze środkiem nasennym. Nie podobało jej się to. Przysnęła, ale wybudziła się. Nie chciała poddawać się już żadnym czynnościom. Lekarka poprosiła rodzinę kobiety, by ją przytrzymała. Zrobili to - i podano jej śmiertelną truciznę.

Sąd holenderski uznał, że lekarka nie musiała brać pod uwagę zmiany zdania pacjentki. Nie musiała nawet pytać, czy nadal chce zostać zabita. Jej deklarcja sprzd lat miała być wystarczającą podstawą. Sąd uznał, że skoro pacjentka cierpiała na demencję, to nie było sensu ponownie pytać o kwestię zabicia.

Jak mówiła córka, która współuczestniczyła w morderstwie, "uwolniliśmy matkę z psychicznego więzienia".

bsw