Jeśli [Trzaskowski – red.] wygra najbliższe wybory, zapewne równie szybko wprowadzi taką deklarację dla całej Polski” – pisze o podpisanej przez prezydenta Warszawy karcie LGBT Grzegorz Strzemecki.

W tekście opublikowanym w jednym z ostatnich numerów „Gazety Polskiej” publicysta tłumaczy mechanizmy karty podkreślając, że dyskryminują one większość.

Strzemecki podkreśla, że kandydat KO na prezydenta bawi się z dziennikarzami unikając konsekwentnie odpowiedzi na pytanie o popieranie kwestii homomałżeństw. Przypomina jednocześnie, że Trzaskowski wcześniej wielokrotnie mówił o tym, że je popiera, kiedyś nawet otwarcie powiedział, że „chciałby być pierwszym prezydentem Warszawy, który udzieli ślubu parze homoseksualnej”.

Autor podkreśla też, że deklaracja to nie tylko kwestia „małżeństw” jednopłciowych, ale i element polityki „rzekomo antydyskryminacyjnej, która w rzeczywistości jest skierowaną przeciwko większości polityką dyskryminacyjną”.

Tak naprawdę – pisze Strzemecki – karta LGBT dyskyminuje rodziców, odbierając im wpływ na wychowanie dzieci po to, aby „narzucać dzieciom perwersyjną i niszczącą pseudo-edukację”. Dodaje też, że w równościowych programach nie chodzi wcale o równouprawnienie, ale o władzę.

Dalej autor mówiąc o „standardach WHO” zaznacza:

Nauka masturbacji przed 4. rokiem życia, od której Rafał Trzaskowski próbuje się publicznie odżegnywać, to nie przegięcie, ale esencja progresywnej edukacji seksualnej i spełnienie postulatów pionierów tej edukacji”.

dam/"Gazeta Polska",Fronda.pl