Na łamach „Gazety Wyborczej” żydowska organizacja B’nai B’rith atakuje Instytut Pileckiego za… upamiętnienie Jana Maletki. To polski pracownik kolei, który mając 21 lat został zastrzelony przez Niemców za podawanie wody Żydom transportowanym do Treblinki.

Instytut Pileckiego 25 listopada upamiętnił w Treblince Jana Maletkę. Pochodzący z Mińska Mazowieckiego Maletka był jednym z polskich kolejarzy, którzy pomagali Żydom wjeżdżającym na stację w Treblince. Mając 21 lat, próbując podać Żydom wodę, został zastrzelony przez Niemców.

- „Kiedy 20 sierpnia 1942 roku na stację w Treblince wjeżdżał kolejny transport Żydów (prawdopodobnie z warszawskiego getta), Jan, Stanisław i Remigiusz wykonywali tam wyznaczoną im pracę. Około godziny 10.00 ostrożnie ruszyli w stronę wagonów, trzymając w rękach naczynia z wodą. Niespodziewanie zostali dostrzeżeni przez jednego z wartowników, który natychmiast otworzył ogień z broni automatycznej. Jan Maletka zginął na miejscu. Stanisław i Remigiusz zdołali paść na ziemię i ukryć się w pobliskim rowie. Udało im się uciec. Jak się później okazało, nie zostali rozpoznani przez obozową załogę”

- przypomniał dr Marcin Panecki z Instytutu Pileckiego.

Z okazji Dnia Kolejarza w Treblince odsłonięto kamień z poświęconą bohaterowi tablicą. Miejsce poświęcił bp Piotr Sawczuk, a w imieniu społeczności żydowskiej modlitwę odmówił rabin Yehoshua Ellis.

Upamiętnienie polskiego bohatera niesamowicie rozwścieczyło żydowską lożę B’nai B’rith. Jej przedstawiciele opublikowali w tej sprawie skandaliczny list na łamach „Gazety Wyborczej”.

- „Polska polityka historyczna sięgnęła granic obrzydliwości. Tym razem w wykonaniu wiceministry kultury Magdaleny Gawin, która odsłoniła w Treblince – uwaga, w Treblince! – pomnik Polaków ratujących Żydów”

- piszą Andrzej Friedman i Sergiusz Kowalski.

- „Zanim Polska zacznie stawiać pomniki dla Polaków na cmentarzach żydowskich, musi sobie przypomnieć o Żydach zamordowanych przy udziale Polaków”

- dodają.

Na skandaliczną publikację „Wyborczej” odpowiedziały już władze gminy Treblinka. Podkreślają, że tablica nie została poświęcona Polakom ratującym Żydów, a konkretnej osobie. Wskazali na manipulacje autorów, którzy podają, że kamień stanął na terenie obozu. Tymczasem postawiono go na oddalonej od niego o 4 km stacji kolejowej.

Do sprawy odniósł się też w mediach społecznościowych Rafał Ziemkiewicz, publicysta tygodnika „Do Rzeczy”.

- „Czyli wg Żydów Polak, który chciał podać wodę ich wiezionym na śmierć rodakom był zły, bo być może chciał coś za to, a Niemcy którzy go zamordowali w zasadzie strzegli prawa i dobrze zrobili. Potem jakiś Bilewicz dostanie kolejne miliony na badania, dlaczego antysemityzm rośnie”

- napisał.

kak/wyborcza.pl, instytupileckiego.pl, tvp.info.pl, PCh24.pl