- Katarzyna i Marcina P., właściciele Amber Gold, są winni oszustwa finansowego, wprowadzenia w błąd klientów, prowadzenia działalności parabankowej bez pozwolenia - orzekł Sąd Okręgowy w Gdańsku

Marcin i Katarzyna P. nie pojawili się w sądzie.

Według prokuratury szefowie Amber Gold od samego początku istnienia spółki oszukiwali swoich klientów. Zdaniem śledczych małżeństwo P. w latach 2009-2012 w ramach tak zwanej piramidy finansowej oszukało niemal 19 tys. osób, doprowadzając je do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości prawie 851 mln zł. Oskarżenie dotyczyło również prowadzenia działalności parabankowej i prania brudnych pieniędzy.

- Należy podkreślić, że spółka Amber Gold w żadnym momencie swojego istnienia nie posiadała kapitału wystarczającego do zaspokojenia wierzytelności wszystkich swoich klientów - mówił w kwietniu w swojej mowie końcowej prokurator Tomasz Janicki.

Oprócz kary 25 lat pozbawienia wolności prokuratura domaga się zasądzenia dla oskarżonych naprawienia szkody w całości i grzywien po 120 oraz 150 tys. zł.

W trakcie ponadtrzyletniego przewodu sądowego odbyło się ponad 180 rozpraw, przesłuchano około 730 świadków i 10 biegłych. Część przesłuchań odbyła się za granicą.

Jak podkreślała kilka dni temu Małgorzata Wassermann, przewodnicząca Komisji ds. Amber Gold, "w połowie czerwca będzie efekt finalny prac komisji ds. Amber Gold". Przyznała również, że nad właścicielem Amber Gold Marcinem P. roztoczono parasol ochronny, co w toku prac komisji potwierdzili m.in. przedstawiciele służb specjalnych.

Z kolei podczas przesłuchania Donalda Tuska w listopadzie 2018 roku, mówiła:

- Problem polega na tym, że 9-krotnie karany oszust założył linie lotnicze, a 9 miesięcy służby nie potrafiły zrobić z tym porządku. Zrobiono z pana syna, podczas gdy pan nadzorował służby, słupa. To jest problem, że służby specjalne przyniosły panu notatkę mówiącą o tym, że jest piramida finansowa, ale nie przyniosły informacji, że syn premiera wspiera tego przestępcę, prawdopodobnie nie mając świadomości, w czym uczestniczy, bo żadne służby w tym kraju nie potrafiły za pana rządów zadziałać, żeby ochronić nie tylko pana dziecko, ale też 18 tys. Polaków - stwierdziła wówczas przewodnicząca sejmowej komisji śledczej ds. Amber Gold Małgorzata Wassermann.

zb/PolskieRadio24.pl