Jana Piątkowskiego, dyrektora wydziału zarządzania kryzysowego w Płocku, woda cuchnie i wygląda źle.

"Czoło fali dopłynęło już do Płocka. Odczuwa się to przede wszystkim wizualnie i zapachowo, mniej przy brzegach, bardziej w głównym nurcie Wisły" - powiedział Piątkowski mediom.

Jak wskazał, próbki wody są systematycznie pobierane przez Sanepid oraz przez Wodociągi Płockie. Jak dotąd laboranci podają, że stan wody jest zadowalający. Woda ma nadawać się do spożycia. Czy jest tak jednak na pewno, skoro do Wisły w Warszawie wpływa 260 tysięcy metrów sześciennych ścieków na dobę?

To dość wątpliwe. Płock to oczywiście dopiero pierwsze duże miasto, które musi zmierzyć się z problemem. Brudna woda będzie płynęła z Warszawy aż do Gdańska jeszcze przez wiele dni. Minister środowiska Henryk Kowalczyk zapewnia, że jeżeli w Płocku będzie płynęła woda w kranach, to znaczy, że będzie nadawała się do spożywania.

Gdyby stwarzała zagrożenie, nie będzie transmitowana. Cała nadzieja w dobrej pracy stacji uzdatniania wody.

Płock jest miastem najbardziej narażonym na skutki warszawskiej awarii. W innych miastach Wisła, dzięki dopływom, będzie już nieco czystsza; w samej Warszawie woda pitna pobierana jest po pierwsze z dna, po drugie - z miejsca, które położone jest w górę rzeki od miejsca wlewania ścieków.

bsw/polskie radio, fronda.pl