W czasie kampanii wyborczej przed wyborami prezydenckimi włodarz Warszawy Rafał Trzaskowski obiecywał, że jeśli zwycięży wybory, swojemu następcy w Warszawie będzie rekomendował podjęcie starań o nadanie jednej z warszawskich ulic imienia śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Ponieważ wybory przegrał, miał sam zająć się tą sprawą. Kilka dni temu poinformował jednak, że na razie nic w tej sprawie nie zostanie zrobione. Zasłaniał się przy tym decyzją warszawskich radnych. Według doniesień tygodnika „Wprost” na drodze stanęło mu własne ugrupowanie.

Od dłuższego czasu mówi się o konflikcie pomiędzy Rafałem Trzaskowskim a Platformą Obywatelską. Według tygodnika „Wprost” to właśnie ze względu na ten konflikt w miejscu stanęła sprawa nadania jednej z warszawskich ulic imienia śp. Lecha Kaczyńskiego. Prezydent stolicy miał rzeczywiście chcieć wywiązać się z tej obietnicy, jednak przeszkodzili mu koledzy z własnej partii.

Konkretną propozycję nadania imienia tragicznie zmarłego prezydenta ul. Przykopowej w pobliżu Muzeum Powstania Warszawskiego Rafał Trzaskowski miał przedstawić na spotkaniu z radnymi z klubu Koalicji Obywatelskiej.

- „Rzeczywiście, Trzaskowski chciał wreszcie zamknąć ten temat i jak najszybciej doprowadzić do zmiany nazwy ulicy. Był nastawiony na dialog, ale spotkał się ze ścianą” – mówi informator tygodnika „Wprost”.

Jednak nie tylko radni mieli sprzeciwić się zamiarom wiceprzewodniczącego PO. Na spotkaniu pojawił się poseł Marcin Kierwiński. On właśnie miał powiedzieć Trzaskowskiemu, że zmiana nazwy ulicy nie wchodzi w grę. W rozmowie z tygodnikiem jeden z uczestników spotkania stwierdził, że zamiarem Kierwińskiego miało być po prostu ośmieszenie prezydenta stolicy i pokazanie opinii publicznej, że nie wywiązuje się on z wyborczych obietnic.

- „W tej chwili mamy do czynienia już właściwie z otwartą wojną. Prezydent jest członkiem PO, wiceszefem partii i to dzięki partii jest tu, gdzie jest. A co robi? Otoczył się ludźmi spoza PO, często dość odległymi ideowo i z przechyłem w lewą stronę, a tym samym pozbawił swoją partię wpływu na najważniejsze decyzje w najważniejszym mieście” – mówi jeden z polityków Platformy.

Ostatnią decyzją, która rozwścieczyła polityków Platformy, miała być nominacja wiceprezydenta Warszawy w miejsce Pawła Rabieja. Trzaskowski wybrał na to stanowisko Aldonę Machnowską-Górę zamiast rekomendowanego przez partię Włodzimierza Karpińskiego.

Politycy Platformy coraz częściej krytykują Trzaskowskiego nawet publicznie. Dziś o jego ruchu niezwykle krytycznie wypowiadał się Grzegorz Schetyna, o czym pisaliśmy [TUTAJ].

kak/wprost.pl