Małżeństwo byłych esbeków popełniło samobójstwo z powodu ustawy dezubekizacyjnej. Kobieta została uratowana, a mężczyzna zmarł. To kolejna śmierć, po samobójstwie chorego na depresję Piotra Szczęsnego, która jest wykorzystywana do walki z Prawem i Sprawiedliwością.

Ustawa dezubekizacyjna z 16 grudnia 2016 r. objęła 38,3 tys. byłych funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa PRL. Największe oburzenie wywołała w środowisku "Gazety Wyborczej", ale i głosy krytyczne znajdziemy w "Rzeczpospolitej". "Ta władza zrobiła nam świństwo", "warszawski sąd bezlitosny dla ustawy dezubekizacyjnej", a byli esbecy są nazywani "poszkodowanymi", "skrzywdzonymi przez PiS" - takie nagłówki i określenia możemy znaleźć w medium Adama Michnika. Zresztą, do jednej z jego gazet dołączony został nawet poradnik "jak walczyć z ustawą dezubekizacyjną" . Histeria o kaczystowskim reżimie, który gnębi staruszków nie ma końca. Tymczasem warto spojrzeć na fakty.


Stary człowiek i może

Minimalne emerytury i renty z tytułu całkowitej niezdolności do pracy wynoszą w Polsce 1100 zł brutto. Taką kwotę otrzymuje UWAGA - 511,4 tys. osób! Najwięcej emerytur (około 21 procent) mieści się w przedziale od 1600 do 2000 zł brutto. Średnia wysokość emerytury to 2236,84 złotego . Społeczeństwo polskie należy do społeczeństw starzejących się. Jak wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego w 2017 roku liczba emerytów wynosiła 6,5 miliona osób! Polacy, którzy przekroczyli 60. rok życia, stanowią prawie 1/4 społeczeństwa.

Media pochylają się więc nad losem 38 tysięcy byłych funkcjonariuszy totalitarnego państwa spośród 6,5 milionów staruszków, z których większość jest zmuszona do bardzo skromnego życia. Ponad pół miliona z nich pobiera świadczenia na granicy ubóstwa. Często łączyli wychowanie gromadki dzieci z ciężką, fizyczną pracą. Nie słychać, by nasze babcie i dziadkowie masowo popełniali samobójstwa, a nawet odnoszę wrażenie, że gdyby ktokolwiek z nich się na to zdecydował, "Rzeczpospolita", ani "Wyborcza" nie poświęciłaby takiemu wydarzeniu swojego czasu.

Jak czytamy w artykule pt: "Głodowe emerytury dla byłych funkcjonariuszy", który ukazał się w 2018 roku w "Rzeczpospolitej", co dziesiąty były funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa pobiera właśnie 1100 zł brutto. Dotyczy to 4 tysięcy osób. 4 tysiące byłych aparatczyków przykuwa uwagę opiniotwórczego medium, a ponad pół miliona staruszków otrzymujących takie same "głodowe emerytury" już takiego zainteresowania nie budzi.

W kampanii wyborczej lider PO Grzegorz Schetyna zapowiadał "przywrócimy stan prawny sprzed uchwalenia ustawy dezubekizacyjnej".

- Chcemy bardzo wyraźnie powiedzieć - przywrócimy tę ustawę, która funkcjonowała przed 2016 rokiem, (wtedy) wszyscy, którzy zostali skrzywdzeni, otrzymają moralne i polityczne zadośćuczynienie - mówił przewodniczący Platformy Obywatelskiej
Jak podkreślał wówczas Mariusz Kamiński, "jedyną karą dla byłych funkcjonariuszy SB lub UB, wynikającą z ustawy, jest to, że otrzymują emeryturę w wysokości przeciętnej polskiego emeryta, która obecnie wynosi ok. 2 tys. zł brutto. Więc ta kara polega na tym, że ci byli funkcjonariusze SB i UB otrzymują taką emeryturę, jaką ludzie, którzy wypracowywali te emerytury w PRL"

Samobójstwo małżeństwa esbeków

Jak wynika z informacji o samobójstwie małżeństwa byłych esbeków, która obiegła dziś media, Wiesław R. pracował od 1977 r. w wydziale ds. gospodarczych w SB, a później w wydziale paszportów, a Józefa R. była sekretarką w wydziale polityczno-wychowawczym WUSW we Włocławku, a od 1990 r. pracowała w wydziale dochodzeniowo-śledczym komendy miejskiej. Mężczyzna po wejściu w życie ustawy dezubekizacyjnej otrzymywał 1500 zł netto emerytury, a kobieta 800 zł. Ich świadczenia zrównały się zatem do przeciętnych w Polsce.

„Dostałam zawału mózgu, przestaliśmy płacić czynsz, ponieważ brakowało nam pieniędzy na opłaty, lekarstwa, jedzenie. Męża emerytura wynosiła niecałe 1500 zł netto, bo nasze świadczenia zajął komornik. Mieliśmy także inne kredyty, które spłacaliśmy do 5 października 2017 r." - opowiada "RZ" kobieta

„Nie widzieliśmy ratunku. Po długich rozmowach podjęliśmy wspólną decyzję o popełnieniu samobójstwa. Mężowi się udało, mnie niestety nie" – tłumaczy Józefa R.

Co ma powiedzieć pół miliona uboższych staruszków, którzy starali się uczciwie pracować, nie bratać się z wrogim systemem, wychowywać dzieci i nie dostali również szansy na to, by z wyższej emerytury pobieranej latami - tak jak w przypadku wspomnianego małżeństwa, po prostu zaoszczędzić na "czarną godzinę"?

Co mają powiedzieć komunistyczne ofiary - prawdziwie pokrzywdzeni przez PRL, a nie wykreowani "skrzywdzeni przez PiS" sprawcy, gdy nie tylko nie doczekali się rozliczenia zbrodni, szykan, ale i nie dane im doświadczyć w spokoju tej elementarnej sprawiedliwości.

Dlaczego media pochylają się nad garstką byłych funkcjonariuszy totalitarnego państwa, jakim była Polska Rzeczpospolita Ludowa, podkręcają emocje odwracając kota ogonem?

Karolina Zaremba