Muzeum upamiętniać ma Polaków, którzy podczas niemieckiej okupacji w czasie II wojny św., ryzykując życie, próbowali uratować lub uratowali Żydów.
 
 

Powstało we wsi Markowa, gdzie 24 marca 1944 r. niemieccy żandarmi zamordowali ośmioro Żydów z rodzin Szallów i Goldmanów oraz ukrywających ich Józefa Ulmę i będącą w ostatnim miesiącu ciąży jego żonę Wiktorię. Zabili też sześcioro dzieci Ulmów, najstarsze - córka Stasia - miało osiem lat.

- Historia rodziny Ulmów jest symbolem tych Polaków, którzy zginęli za pomoc Żydom - mówi IAR dyrektor muzeum Mateusz Szpytma.

 

"Na co się zdała ofiara rodziny Ulmów, skoro i tak nie uratowali tych, którym udzielili schronienia, a wydali na zagładę siebie i swoje dzieci? W oczach ludzkich "(...) zejście ich poczytano za nieszczęście i odejście od nas za unicestwienie (...)", jak mówi Księga Mądrości (3,2-3); "Doświadczył ich jak złoto w tyglu i przyjął ich jak całopalną ofiarę" (Mdr 3, 6).

     Ileż poświęcenia i miłości wymagały od wszystkich - gospodarzy i ukrywających się - te miesiące czy lata wspólnego życia w takich warunkach, w ciągłym strachu - ale także w nieustannym zawierzeniu Bogu. Bez oparcia w modlitwie i ufności nie sposób sobie tego wyobrazić. Jak dojrzewały charaktery, ile wzajemnej dobroci, cierpliwości, wyrozumiałości było trzeba, aby znosić to wspólne życie. Ile czujności i odpowiedzialności musiał każdego dnia wykazywać Józef, ileż ciężkiej pracy, troski i ufności wymagało od ciężarnej Wiktorii karmienie 16-osobowej gromady ludzkiej z zasobów ubogiego gospodarstwa. W tej atmosferze dzieci dojrzewały ponad swój wiek" - pisała na łamach "Miłujcie się!" Teresa Tyszkiewicz.

bjad/polskie radio/IAR