Niepodległa Ojczyzna żegna Leona Taraszkiewicza z honorami, jako swojego bohatera - napisał prezydent Andrzej Duda w liście do zgromadzonych na uroczystościach pogrzebowych dowódcy antykomunistycznego oddziału partyzanckiego Wolność i Niezawisłość na Lubelszczyźnie. Ceremonia, w której udział wzięli także przedstawiciele władz państwowych, odbyła się we Włodawie.

List prezydenta w kościele odczytał szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch. Andrzej Duda pisał o niezwykłych zasługach Leona Taraszkiewicza "Jastrzębia". "Oddajemy cześć męstwu wspaniałego polskiego patrioty i dzielności żołnierskiej dowódcy. Składamy hołd człowiekowi odważnemu i wytrwałemu, szlachetnemu i prawemu" - napisał prezydent. Andrzej Duda dodał, że Leon Taraszkiewicz "po osobistych ciężkich doświadczeniach wojny i okupacji pragnął wrócić do zwykłego życia, ale nie za cenę uległości i służby obcemu reżimowi".

Leon Taraszkiewicz "Jastrząb" zginął w styczniu 1947 roku w Siemieniu niedaleko Parczewa, podczas szturmu na budynek szkoły zajmowany przez żołnierzy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Tam też został potajemnie pochowany. W listopadzie ubiegłego roku szczątki żołnierza antykomunistycznej partyzantki ekshumowano, a następnie poddano identyfikacji.

W czasie wojny Leon Taraszkiewicz został siłą wcielony do niemieckich oddziałów pomocniczych i sowieckiej partyzantki. Kilkakrotnie uciekł z niemieckich i sowieckich więzień i transportów. Zawsze wracał do Włodawy, gdzie spędził dzieciństwo i gdzie nawiązał kontakt z lokalnymi strukturami Armii Krajowej. Pod koniec 1944 roku chciał wrócić do wyuczonego zawodu masarza, jednak w grudniu tego roku UB aresztowało go pod zarzutem współpracy z Niemcami. W lutym 1945 roku Leon Taraszkiewicz po raz kolejny uciekł z transportu, tym razem do obozu UB-NKWD. Trafił wówczas do oddziału Tadeusza Bychawskiego "Sępa". W czerwcu 1945 roku objął jego dowództwo. Miał 20 lat i był prawdopodobnie najmłodszym dowódcą polowym podziemia na Lubelszczyźnie. Potrafił jednak pociągnąć za sobą starszych partyzantów i cieszył się ich szacunkiem.

Oddział pod dowództwem "Jastrzębia" stał się jedną z najaktywniejszych grup partyzanckich. Przeprowadził wiele brawurowych akcji. Do jednej z najgłośniejszych doszło w lipcu 1946 roku, kiedy została uprowadzona siostra Bolesława Bieruta Zofia Malewska z mężem, synem i synową. Zostali zwolnieni po kilku dniach.

jsl/IAR