Posypały się wyjaśnienia, dlaczego Donald Trump odwołał przyjazd do Polski, od oficjalnej wersji wskazującej na huragan Dorian, przez tradycyjne już knowania Żydów, do fantastycznego tłumaczenia, że Amerykanie postanowili wysłać Dobrą Zmianę na emeryturę, więc pojawienie się w Warszawie prezydenta USA nie ma sensu.

Nikt tymczasem nie pofatygował się, by zapoznać się z sondażami wyborczymi. Wszystkie od marca wskazują na przegraną Trumpa. Średnia sondaży daje Joe Bidenowi przewagę 50 do 40 proc. nad Trumpem. W marcu Biden wygrywał w stosunku 50 do 40 proc. i po niewielkich fluktuacjach sondaż z 30 sierpnia nadal dawał mu przewagę nad urzędującym prezydentem 54 do 46 proc. Sytuacja prezydenta jest na tyle zła, że przegrywa w sondażach również z innymi kontrkandydatami; demokratka z Massachusetts Elizabeth Warren i demokratka z Kalifornii  Kamala Harris wygrywają w stosunku 49 do 46 proc., a socjalista Bernie Sanders – 49 do 45 proc. Osoby niezdecydowane stanowią 5–6 proc. i wątpliwe jest, by wszystkie opowiedziały się za Trumpem.

Oczywiście w systemie amerykańskim decydują głosy elektorskie, więc można wygrać wybory, jak w wypadku Trumpa, uzyskując poparcie większości elektorów przy mniejszości głosów wyborczych, ale różnice są tak duże, zakładając, że sondaże są uczciwe, iż preferencje wyborcze zwolenników Trumpa nie dają mu pewności zwycięstwa. Pamiętajmy też, że wygrana kogokolwiek z wymienionej trójki liberalnych kontrkandydatów byłaby dla Polski nieszczęściem. Donald Trump mógł przyjechać i wrócić do USA, a jego obecność na terenach dotkniętych huraganem w praktyce tylko utrudnia akcję ratunkową. Dorian daje jednak okazję do akcji piarowskiej od hasłem: poświęcam się dla kraju.

Dr Jerzy Targalski

jozefdarski.pl