Panie Profesorze, zapewne jako nastolatek po raz pierwszy przeczytał Pan książkę Aleksandra Kamińskiego „Kamienie na szaniec”. Jak Pan wtedy tę lekturę odebrał?

Z „Kamieniami na szaniec” zetknąłem się po raz pierwszy dość wcześnie – jej fragmenty czytała nam na lekcjach polskiego nasza nauczycielka. Miałem jedenaście, może dwanaście lat i traktowałem wówczas tę książkę jako fascynującą opowieść o pięknej przyjaźni w słusznej sprawie. Dopiero kiedy po kilku latach sięgnąłem po nią ponownie, zacząłem odkrywać jej głębszy sens historyczny i patriotyczny.

Czy teraz, po przeczytaniu rewelacji dotyczących głównych bohaterów – Zośki i Rudego, opublikowanych przez dr Elżbietę Janicką z Instytutu Slawistyki PAN odkrył Pan drugie – w tym wypadku homoseksualne – przesłanie tej publikacji?

Nie, tezy dr Janickiej zupełnie mnie nie przekonują, budzą raczej moje zażenowanie. Mimo, iż ubiera się je w szaty „naukowości”, w mojej opinii z rzetelnymi badaniami niewiele mają wspólnego.

Jak Pan sądzi, jakie rzeczowe argumenty – oprócz niezdrowej insynuacji – przemawiają za tezą o ich homoseksualizmie?

Proszę wybaczyć, ale sformułowane przez Pana Redaktora pytanie traktuję jako jedno z pierwszych sukcesów dr Janickiej. Nie jestem zainteresowany udziałem w takiej debacie.

Dotychczas Zośka, Rudy, Alek, Bataliony „Zośka” i „Parasol” mówiły nam o poświęceniu młodych dla Ojczyzny. Czy praca dr Janickiej będzie miała oddźwięk w programie nauczania i zamiast akcentów patriotycznych młodzi będą otrzymywali dawkę ideologii gender?

Tego nie wiem, mam nadzieję, że tak się nie stanie.

Bardzo mocno dr Janicka zaakcentowała również sprawę rzekomego antysemityzmu. Jak wyglądała ta sprawa w środowisku Szarych Szeregów?

Tak, dr Janicka sformułowała taki zarzut, odwołując się jednak do argumentów pośrednich, często bardzo wątpliwej wartości a nawet klasy (sprawa rzekomego antysemityzmu ojca „Zośki” jako dowodu na antyżydowskie nastawienie syna). Odpowiadając zaś na Pana pytanie: w Szarych Szeregach można było spotkać młodych ludzi o różnych poglądach politycznych, jednak imputowanie temu środowisku antysemityzmu uważam za nadużycie, nie znajdujące odzwierciedlenia w faktach. Oceniam, że rzeczywistym celem sformułowania tego zarzutu jest chęć poniżenia i skompromitowania konspiracyjnego harcerstwa w oczach kolejnych pokoleń młodzieży.   

Czy brak informacji w książce „Kamienie na szaniec” o wybuchu powstania w getcie warszawskim wpływa w jakikolwiek negatywny sposób na tę lekturę?

Nie podzielam tej opinii. W pełni zgadzam się w tym zakresie z argumentacją prof. Marka Wierzbickiego, który w artykule „Szaniec, który uwiera; myślenie, które boli…” zamieszczonym na portalu wPolityce trafnie zauważył, że książka Kamińskiego nie miała na celu opisu całej, złożonej rzeczywistości okupacyjnej Warszawy, ale była „jedynie dziełem beletrystycznym, swoistym epitafium, napisanym dla uczczenia młodych ludzi, którzy w nieludzkich czasach starali się żyć pełnią człowieczeństwa”.

Czy może Pan powiedzieć o konkretnej pomocy Armii Krajowej dla walczących w getcie warszawskim Żydów?

W ciągu kilku miesięcy poprzedzających wybuch powstania w getcie AK przekazywała tamtejszym konspiratorom broń (według różnych danych od kilkudziesięciu do kilkuset sztuk), amunicję, granaty, materiały wybuchowe i innego rodzaju sprzęt wojskowy. W czasie samych walk przeprowadzono szereg akcji bojowych na stanowiska niemieckie, rozlokowane wokół getta, kilkukrotnie też podjęto próbę wysadzenia fragmentu muru otaczającego dzielnicę żydowską. O dramatycznej sytuacji powstańców alarmował komendant główny Armii Krajowej gen. Stefan Rowecki w swych depeszach do Londynu. 

Czemu Pana zdaniem mają służyć „odkrycia” dr Janickiej, opublikowane w okolicy kolejnej rocznicy akcji pod Arsenałem?

Odbieram je w kategoriach propagandowych, jako element nasilającej się kampanii, wymierzonej w polską tradycję narodową.

Dziękuję za rozmowę!

Rozmawiał Kajetan Rajski