Lata państwowego ateizmu stały się dla Rosji swego rodzaju wehikułem czasu, ściślej zaś mówiąc - machiną do walki z czasem, machiną zmieniającą historię.

Wszystko to, czego ludzkość dobiła się przez tysiąclecia religijnej ewolucji, zostało odrzucone i zniszczone. Ateizm cofnął do punktu zero myśl religijną, urzeczywistnił upadek kultury religijnej. Kultura jako taka powstaje po to, aby okiełznać i przeobrazić ludzkie instynkty. Każdy instynkt wymaga wychowania i kontroli. Należy formować uczucia narodowe i patriotyczne (żeby były twórcze, a nie niszczycielskie), należy umieć okiełznać instynkt płciowy, należy uczyć człowieka panowania nad sztuką mowy i myśli.

 

Dokładnie tak samo trzeba uczyć człowieka, aby panował nad swoim instynktem religijnym. Tymczasem dyscyplina religijnej
myśli i życia, którą w ciągu tysiąca lat stworzyła w Rosji Cerkiew prawosławna, została w krótkim czasie gwałtownie odrzucona.
Jednak instynkt religijny nie znikł. Każdy bowiem instynkt (w tym także religijny) to stały element antropologiczny, dlatego jest niezniszczalny. Lecz instynkt religijny w ZSRS został pozbawiony kontroli.

I nic dziwnego, że zaczął wyprawiać najdziwniejsze sztuczki. Przede wszystkim zmienił przedmiot swoich poszukiwań i formy wyrazu. To, co wcześniej było świątynią, przestano za takową uważać. Pojawiły się za to nowe świątynie, rytuały i mity...

Już formuła Majakowskiego: „Lenin żył, Lenin żyje, Lenin będzie żyć" nazaznaczona była piętnem niewątpliwego entuzjazmu religijnego. Jego przekonanie, że „mówimy Lenin - myślimy partia; mówimy partia - myślimy Lenin", było dokładnym przetransformowaniem formuły relacji między Chrystusem a Kościołem. Co więcej - w poemacie "Władimir Iljicz Lenin" jest bardzo wyraźnie przedstawione rozróżnienie między Uljanowem a Leninem.

Lenin to „duch Rewolucji", a Uljanow - to czasowe owego ducha wcielenie. To rewolucyjne wierzenie zostało później doprowadzone do całkowicie dogmatycznej precyzji przez Andrieja Wozniesienskiego:

 

Myślę, że geniusz
Wciela się w drugich.
Mijają czasy i daty,
A geniusz zmienia swój strój.
Jest duchem ludu.
W tym sensie
Był Leninem - Andriej Rublow.
Jak po klasztornych archaniołach
Przelatywał ogień nieugaszony.
I może na sekundę Leninem
Był Lermontow i Pugaczow.
Aż oto w kraju wąskotorowym
Prysł przestraszony motłoch
Bo w Uljanowa wcielił się Lenin,
Tak że garnitur aż trzeszczał w szwach!
WIOSNA-200 4 101
To Lenin dyktował jego dekrety.
Uljanow był tyłko ich redaktorem.
Nabrzmiały i skupiony, jak soczewka,
Na gniewy cełownik brał
To co myślała sala. I aforyzmem
Salę tę podbijał.
I często od bezsennych planów,
Twarz ukrywając w dłoniach,
Zmęczony szeptał Uljanow:
„Trudno mi, Leninie. Pomóż!"
A kiedy chodził z karabinem,
Wtedy nie był już Leninem.
A Lenin z chłopskim profilem
Zdobywał legendarne miasta!
Wnosili ciało do nieogrzewanej izby,
A on - w kufajki, w czoła, w oczy,
W masy pochmurne wchodził,
Jak partyzant idzie w las...
Budował, świecił i rzucał
Kraj w wielkie chłody.
Nie mówcie więc: „Gdyby on żył!"
Mówcie: „A jeśłiby umarł - co wtedy?"

 

Indolog Aleksiej Pimenow zwrócił uwagę na religijny ładunek zawarty w poezjach Majakowskiego i Wozniesienskiego. Zaciekawił się nimi z powodu swoich zawodowych zainteresowań. Uważa, że w poezjach tych wyraża się tradycyjne wierzenie wedyjskie w czasowe wcielenie bezosobowego Absolutu na ziemi: Tak więc jeśli Ułjanow-Lenin jest jednostką, to „towarzysz Lenin" z jego
„długim trwaniem" jest „mózgiem", „siłą" i „sumieniem" klasy robotniczej, tzn. główną wartością na ziemi. Innymi słowy -jest bytem wyższym. Jest Absolutem w rodzącej się wówczas religijno-mitologicznej tradycji bolszewizmu. Absolut, nazywany Lenin-partia, w istocie jest niespersonifikowany. Jego granice w czasie są rozmyte. Czy jest on wieczny, czy nie?

Majakowski nie doprowadza do końca swoich wywodów, ale ich konsekwencje są właśnie takie. Bezosobowość Absolutu nie czyni go jednak abstrakcyjnym i rozmytym. Podkreślając ją, poeta dąży do jak najjaskrawszego wyrażenia jego nieskończoności
i niemożliwości zredukowania do jakiejkolwiek „jednostki", choćby najwybitniejszej. Także być wszechwiedzącym czy „Ziemię całą
ogarniając za jednym razem, widzieć to, co czasowo zakryte" - ma swoje dodatkowe uzasadnienie, kiedy okazuje się przypisane nie do konkretnego „bohatera", lecz do substancji posiadającej wiele dopełniających się wzajemnie oblicz. Tę właśnie substancję
obrazują i w niej się zlewają palce „milionopalcej ręki", „jednostki", które utraciły swą osobowość w zamkniętym organizmie. Trauma zamienia się w wybuch entuzjazmu w tym momencie, kiedy masa przechodzi w ruch, kiedy marsz „żelaznych batalionów
proletariatu" (wyrażenie realnego, historycznego Lenina) staje się odpowiedzią na pytanie: w co go zamienić? Nie trzeba go jednak w nic zamieniać, on jak dawniej jest w „strasznym zrywie" Placu Czerwonego i czerwonej gwieździe powiewającej nad nim. Wszyscy cierpiący i idący za grobem - oni są wiecznie żywym Leninem.

Ciekawe, że z tym bardzo wschodnim potraktowaniem obrazu bolszewickiego wodza możemy się spotkać u poetów współczesnych Majakowskiemu, choć nadzwyczaj dalekich zarówno od jego politycznych przekonań, jak i wyobrażeń o zadaniach poezji.

Charakterystyczne są także słowa napisane przez Jesienina: „Powiedz mi, kim jest Lenin? Cicho odpowiedziałem: on - wy". Obraz „bezosobowego" Lenina spotykamy też u innego oprócz Majakowskiego futurysty tamtych czasów - Wasyla Kamieńskiego. Majakowski w poetyckiej formie opisał dwa najważniejsze czynniki charakteryzujące sacrum obecne w archaicznych religiach: ideę „wszechwiedzy" nauczyciela oraz ideę bezosobowego Absolutu... Porażające jest to, że odmalowując swój ideał, owi poeci, sami tego nie pragnąc, najzupełniej nieświadomie wykorzystywali cechy archaicz nego myślenia religijnego, które zarazem były najważniejszymi typologicznymi elementami pozbawionych objawienia religii starożytnego Wschodu. Do spostrzeżenia tego należy dodać jeszcze, że możliwe jes wskazanie innej, już nie wschodniej, lecz zachodniej i historycznie bliższej paraleli z przytoczonymi powyżej utworami poetyckimi. Chodzi mianowicie o gnostycyzm, dokonujący ścisłego rozróżnienia między Jezusem a Chrystusem.

Chrystus to duch Boży, który zagnieździł się w duszy Jezusa w momencie chrztu w Jordanie, a opuścił tuż przed ukrzyżowaniem... Przy czym sam ten gnostycyzm jest próbą pogańskiego odczytania chrze­ścijańskiej historii, próbą zreinterpretowania „nowości"
Nowego Testamentu w kategoriach archaiki.

Można także wspomnieć o twórczości Andrieja Płatonowa. W jednym z jego utworów „komuna " wyznacza dokładną datę zbudowania komunizmu. I kiedy oznaczonego dnia wcześnie rano główny bohater wychodzi ze swojego baraku, zamiera porażony, niedowierzając własnym oczom. Jest wstrząśnięty tym, że Słońce nadal wstaje na Wschodzie. Jak to możliwe, by za panowania komunizmu śmiało ono świecić, jak za starego reżimu, po carsku...?!
To osłupienie Płatonowskiego bohatera dokładnie i w pełni oddaje kosmiczny rozmach uczuć i zamysłów, nadziei i wierzeń, który był charakterystyczny dla ludowej recepcji bolszewizmu. Bolszewizm był bowiem przyjmowany nie jako program socjalny, lecz jak prawdziwy przewrót kosmiczny, obdarzony statusem religijnego misterium, władający magiczną siłą zdolną przerzucić adepta z jednego planu bytu w inny, „z królestwa konieczności do królestwa wolności". Kiedy ten entuzjazm religijnego przeżywania komunizmu wygasł, okaza­ło się, że bez kryptoreligijnej idei ustrój nie mógł przetrwać dłużej niż życiejednego pokolenia.

DIAKON ANDRIEJ KURAJEW
TŁUMACZYŁ: BOHDAN KOROLUK
Fragment z książki Christianstwo na priedielie istorii, Moskwa 2003

Pismo Poświęcone Frondanr 32