Organizatorem akcji jest stowarzyszenie Liberte.

Czy projekt „świecka szkoła” jest uzasadniony? Czy religia powinna być finansowana z środków publicznych? Czy religia w szkołach w ogóle jest potrzebna?

O komentarz poprosiliśmy świeckiego katechetę z dwudziestoletnim stażem, Dariusza Kwietnia, który aktualnie jest nauczycielem w szkole średniej.

„W artykule, który aktualnie piszę, a także w liście, który wysłałem do kard. Nycza stawiam tezę: religia w szkole tak, ale w zmniejszonym wymiarze do jednej godziny – przynajmniej w gimnazjum i liceum. Według mnie religia jest integralną częścią systemu szkolnego, ale w szkole średniej i gimnazjum powinna być zmniejszona do godziny, a druga godzina powinna być przekształcona w fakultet, na którym organizowane byłyby ewangelizacje, pielgrzymki, czy świadectwa. Np.: biskup Dajczak w Koszalinie nie organizuje „tradycyjnych” rekolekcji, które zwykle sprowadzają się do spędzenia godziny w kościele i niemal wolnego dnia dla uczniów.   W Koszalinie odbywają się 3 -dniowe rekolekcje na hali sportowej dla 2 tysięcy licealistów, czy gimnazjalistów.

Zamysłem wprowadzenia religii do szkół było objęcie katechizacją większej grupy młodzieży oraz pogłębienie religijności Polaków. Według mnie oba założenia się nie sprawdziły. Minęło 25 lat odkąd religia jest przedmiotem szkolnym, a aktualnie mniej dzieci uczęszcza na lekcję, a do kościoła chodzi minimalna grupa. Kiedy zadałem moim uczniom pytanie o uczęszczanie na Niedzielną Mszę, to wyszło, że praktykuje co 10. uczeń! Objęliśmy katechizacją większą część dzieci, ale one nie wróciły do kościoła. Lekcja religii w takiej formie jak do tej pory, nie odniosła wobec tego skutku.  

Dlaczego uczniowie nie chcą uczyć się religii? Ponieważ nigdy nie przeżyli głębszego nawrócenia, spotkania z Chrystusem. Wobec tego wciskanie im na siłę wiedzy religijnej nie przyczynia się do zbliżenia ich do kościoła, często wręcz efekt jest przeciwny – nacisk powoduje odejście lub zniechęcenie. Ja jako nauczyciel próbuję moich uczniów ewangelizować, poruszać tematy, które są dla nich ważne, dawać im do myślenia.  Nie mówię, że religia ma „wyjść” ze szkoły, ale definitywnie powinna zostać przeformatowana. Godzina religii powinna zostać jako pewne ABC chrześcijaństwa, by dostarczać wiedzy. W tym momencie zarówno w szkole podstawowej, jak i gimnazjum jest niemal to samo.

Czytam na forach internetowych doświadczenia wielu uczniów, którzy narzekają na to, jak aktualnie prowadzone są lekcje religii. Kościół na szczęście zaczyna dostrzegać, że lekcja religii nie spełniła swojej funkcji. Z drugiej strony wyszkolono armię świeckich katechetów, którzy mają pracę. Kościół raczej nie zdecyduje się na krok, który spowodowałby utratę pracy wielu osób. Jako kompromis postuluję właśnie jedną godzinę dydaktyczną, a drugą fakultatywną porządnie przygotowaną choćby w formie dobrych rekolekcji, czy pielgrzymki. Póki co Kościół nie jest raczej w stanie finansować samemu lekcji. Gdyby jakiś ateistyczny burmistrz uparł się i odmówił finansowania z budżetu gminnego katechezy – obliczyłem, że wówczas rodzice, którzy chcieliby prowadzenia zajęć dla dzieci, musieliby złożyć się po 20 zł miesięcznie na klasę.

Trudno jest  zmienić zastaną sytuację. Nie opłaca się państwu wejść w wojnę ideologiczną,  a także Kościół jest w pewnym impasie - nie wie co zrobić. Na przykładzie zsekularyzowanej Hiszpanii  (z 70% do 20 spadła liczba uczestników katechezy szkolnej) uważam, że w Polsce będzie podobnie. Religia sama „wyjdzie” ze szkoły. Będą łączone oddziały z kilku klas. Katecheci siłą rzeczy stracą pracę.

Ja uczę w zespole szkół i frekwencja na wszystkich lekcjach wynosi 70%, a na religię jeśli jest na pierwszej lub ostatniej lekcji czasami przychodzi tylko 3 osoby.  Uczniowie w szkole średniej wypisują się masowo sami, szczególnie wtedy, kiedy spotkają bardziej wymagającego katechetę.  Uważam, że statystyki frekwencji są zawyżone, gdyż badania przeprowadzane są we wrześniu, kiedy jeszcze uczniowie składają deklaracje. Potem w przeciągu roku zmieniają zdanie i wypisują się z lekcji. Być może w elitarnych liceach jest inaczej.  Największa sekularyzacja dotyka większych miast.

„Świecka szkoła” zarzuca lekcjom religii w szkołach dyskryminację mniejszości religijnych i osób bezwyznaniowych.  Ja uważam, że religia w szkole nie dyskryminuje. Choćby w tym roku szkolnym ministerstwo oświaty dało rozporządzenie, że uczeń nawet jeśli jest sam, ma prawo do nauki etyki w szkole. Szkoła musi zapewnić zastępstwo za religię. Ponadto uczeń może chodzić i na religię i na etykę, albo wybrać sobie przedmiot, lub też zrezygnować i z jednego, i z drugiego.

Głównie „świeckiej szkole” chodzi o to, że nie lubią Kościoła, są antyklerykalni. Pod hasłami tolerancji - nie znoszą religii.

Religia w szkole jest potrzebna, ale wymaga korekty, gdyż nie przyniosła efektów – powrotu mlodzieży do parafii. Tylko nierozgarnięty ateista chce wyprowadzenia religii ze szkół, gdyż na takiej lekcji nie uczy się dzieci niczego złego.  Bo czy złe są zasady mówiące o tym, by być porządnym człowiekiem, nie czynić zła, nie kraść,  kochać innych, nie być egoistą, nie kłamać, żeby żyć moralnie, nie ranić siebie i innych. Analogicznie do postulatów „świeckiej szkoły” mówiących o tym, żeby państwo nie finansowało lekcji religii, państwo może nie finansować lekcji wf – u, gdyż być może ktoś nie chce się rozwijać fizycznie.

Jeśli chodzi o zarzut mówiący o tym, że religia w szkole jest indoktrynacją nieletnich, powiem tak - na religię zapisują rodzice dobrowolnie. Uczniowie słuchają się swoich rodziców, a jeśli rodzic chce, żeby jego dziecko było „indoktrynowane” miłością chrześcijańską, to jest to wybór rodzica.  

Co do kwestii prowadzenia lekcji religii tylko przy parafii, sądzę, że potrzebne jest  jednak dwutorowe działanie. Szkoła jest punktem wejścia, dzięki niej i relacji z katechetą uczniowie mają okazję przeżyć rekolekcje w halach sportowych, sanktuariach, czy koncerty chrześcijańskie ze świadectwami. Potem zaś  przejść do parafii.

Projekt „świecka szkoła” jest uzasadniony, gdyż żyjemy w demokracji i każdy projekt, który ponoszą obywatele ma rację bytu w sferze publicznej.  Niemniej patrząc na doświadczenia Ruchu Palikota, który parę lat temu postulował wyprowadzenie religii ze szkół, projekt „świecka szkoła” moim zdaniem skazany jest na niepowodzenie.

Co do finansowania religii z budżetu państwa jest to już debata między państwem a Kościołem, gdyż religia została wpisana w porozumienie Państwo  - Kościół w formie konkordatu. Żeby zmienić daną sytuację musiałaby znaleźć się większość parlamentarna. Obecnie sprawa jest nie do ruszenia i myślę, że przez najbliższe lata nic się nie zmieni.

Podsumowując, religia w szkołach jest potrzebna, ponieważ jeśli kształtujemy dzieci intelektualnie dając im wiedzę z matematyki, chemii, fizyki, czy historii, a pod względem fizycznym na lekcjach wf-u, tak etyka czy religia kładzie nacisk na formowanie ducha człowieka, jego sumienia.  Jak to mówili nasi dziadowie – religia nic złego człowieka nie uczy, może nauczyć go tylko dobrego.”

Karolina Zaremba