W Iranie trwają protesty uliczne z powodu pogarszającej się sytuacji gospodarczej w kraju, parlament żąda wyjaśnień od prezydenta Rowhaniego. Decyzja Donalda Trumpa o wycofaniu się z porozumienia z 2015 roku (JCPOA) zwiększa z każdym dniem presję na ekonomikę Iranu. Najgorsze dopiero jednak przed Teheranem – największym zagrożeniem będą sankcje nałożone na sektor naftowy. Zachodnie firmy wycofają się z Iranu, to raczej pewne, nie będą ryzykować amerykańskich retorsji. Teheran liczy więc teraz przede wszystkim na Moskwę. Rosjanie zapewniają, że pomogą, ale w samym Iranie nie brak sceptyków, którzy ostrzegają, że jeśli zajdzie taka potrzeba, Kreml sprzeda irańskiego sojusznika Amerykanom. Polityczne napięcia wokół obecności wojskowej Iranu w Syrii i doniesienia o tajnym układzie Rosji z Izraelem i USA muszą budzić obawy.

Po wizycie doradcy najwyższego duchowego przywódcy Iranu ajatollaha Alego Chameneia w Moskwie, tuż przed szczytem w Helsinkach, pojawiła się informacja, że Rosja zgodziła się zainwestować 50 mld dolarów w irański sektor naftowy. Nieznane są jednak szczegóły oferty którą przywiózł z Moskwy Ali Akbar Velayati. Najprościej byłoby wykorzystać istniejący schemat „oil-for-goods”, uzgodniony w 2014 roku, jeszcze przed zniesieniem sankcji na Iran. Czego nie wykluczył zresztą 13 lipca minister energetyki Aleksandr Nowak.

Iran w przeszłości już sięgał po metodę barterowego handlu ropą, choćby z Indiami, w okresach, gdy jego sektor naftowy był obłożony sankcjami. Różnica jest jednak taka, że wtedy odbiorcami byli końcowi konsumenci, a teraz Rosja jest tylko pośrednikiem, sama bowiem jest naftową potęgą i nie potrzebuje irańskiej ropy dla siebie. Pytanie, jak to fizycznie zrealizować? Załadunek irańskiej ropy na rosyjskie tankowce, które z kolei będą ją wywoziły do innych krajów, nie będzie bowiem korzystny dla irańskiej floty tankowców. Druga kwestia to wielkość tego typu wymiany. Przy obecnie ustalonym poziomie dałaby ona Teheranowi, w zamian za ropę rosyjskie produkty łącznej wartości 20 mld dolarów w ciągu pięciu lat. To dużo poniżej sumy, o której mówił Velayati. Oczywiście można to zwiększyć, po prostu zmieniając kolejny raz zasady porozumienia „oil-for-goods” i np. zwiększenie dziennego eksportu surowca dla Rosjan z obecnie przewidzianego pół miliona baryłek dziennie do choćby miliona.

Drugim podstawowym narzędziem rosyjskiej pomocy dla Iranu będzie udział Rosjan w inwestycjach w irański sektor naftowy. Po moskiewskim wyjeździe Velayati mówił dziennikarzom, że pewna rosyjska spółka naftowa podpisała umowę z Iranem o wartości 4 mld USD i że umowa „będzie wkrótce wprowadzona w życie”. Także Rosnieft i Gazprom rozpoczęły rozmowy z ministerstwem ropy Iranu, z zamiarem podpisania kontraktów wartych do 10 mld dolarów. W tym roku Zarubieżnieft zaangażowała się w konsorcjum z lokalną spółką Dana w rozwój złóż naftowych Aban i Zachodnia Paydar (wartość kontraktu ok. 750 mld USD). Rosyjskie spółki są zaangażowane w 12 z 19 porozumień w irańskim przemyśle naftowym zawartych po zniesieniu sankcji w 2016 r. Już z tego tylko tytułu do Iranu napłyną duże środki na rozwój miejscowych złóż naftowych. Problemem jest znacznie niższy poziom oferowanych przez Rosjan technologii w porównaniu do tych zachodnich.

Warsaw Institute