Trwająca w Polsce debata na temat przyjmowania uchodźców z Bliskiego Wschodu jest bardzo burzliwa. Głos w sprawie zabrali m.in. Agnieszka Holland oraz Jan Tomasz Gross.

Gross napisał:

Europa Wschodnia musi jeszcze przepracować swoją zbrodniczą przeszłość. Dopiero wtedy jej mieszkańcy będą umieli uznać za własny obowiązek niesienia pomocy ludziom, którzy uciekają przed złem.

Holland wypowiedziała się w podobnym duchu:

Nasuwają mi się skojarzenia z II wojną światową i stosunkiem znacznej części polskiego społeczeństwa do Holokaustu. Nie myślę o tych, którzy wydawali Żydów, ale o obojętnych, którzy zamykali drzwi

Czy tworzenie analogii między okupacyjnymi realiami w Europie a dzisiejszą falą imigrantów jest uprawnione?

Nie trzeba być historykiem, żeby widzieć, że ta analogia jest całkowicie fałszywa. Gross w swoim artykule dopuścił się zresztą wielu innych aberracyjnych spekulacji, które zostały w Polsce odebrane ze zrozumiałą wściekłością, a ich efektem ubocznym jest spora ilość jadowicie antysemickich komentarzy w polskim społeczeństwie.

Od kogo jak kogo, ale od dzieci urodzonych w mieszanych małżeństwach polsko-żydowskich, można oczekiwać większej odpowiedzialności za wypowiadane słowa, które zatruwają relacje między naszymi narodami. Takie rozkoszne "trollowanie" zapewnia darmowy rozgłos, ale nie broni się historycznie i jest po prostu niegodziwe, a wspiera współczesną niemiecką narrację, która stara się zwalić część winy za Holokaust na inne narody.

Żydowska tragedia II wojny światowej i niemiecka machina ludobójcza mają się nijak do dzisiejszych muzułmańskich imigrantów, którzy napływają do Europy głównie z obozów dla uchodźców w Turcji, w których nie grozi im widmo komór gazowych, śmierci głodowej i rozstrzeliwań (i nikomu nie grozi śmierć za udzielanie im jakiejkolwiek pomocy). Wyprawa po niemiecki "socjal" to nie to samo co ucieczka przed niemieckimi Einsatzgruppen.

Każde, ale to każde porównanie dzisiejszej sytuacji muzułmanów do sytuacji Żydów europejskich podczas II wojny światowej jest haniebne, kłamliwe, uwłaczające Żydom i pomniejszające największą tragedię w historii narodu żydowskiego.

Wreszcie sprzeciw ogromnej części polskiego społeczeństwa wobec fali muzułmanów (nie tylko Syryjczyków) zmierzających do Europy ma bardzo niewiele wspólnego z II wojną światową, a bardzo dużo z całkiem współczesnym fenomenem islamskiego dżihadu.

A jak to wygląda w Izraelu?

W ostatnich tygodniach kilku lewicowych polityków izraelskich zaproponowało, żeby Izrael również przyjął część uchodźców syryjskich. Premier Benjamin Netanjahu jednak stanowczo się temu sprzeciwił. Dlaczego?

Z powodów bezpieczeństwa. Przyjmowanie ludzi, którzy od pokoleń wychowywali się w zdemoralizowanym kraju w nienawiści do Żydów i w kulcie terroryzmu, jest zbyt dużym ryzykiem dla małego państwa otoczonego przez wrogie mu kraje. Antysemityzm to jedyna sprawa, która łączy ze sobą skłóconych muzułmanów.

10 kanał izraelskiej TV opublikował ostatnio wyniku sondażu na temat przyjmowania uciekinierów z Syrii.

Aż 80% Izraelczyków się temu sprzeciwia, 11% popiera, a 9% nie ma zdania. Co wynika z tego sondażu? Zważywszy na to, że 20% obywateli Izraela to Arabowie, to nawet izraelscy Arabowie nie popierają gremialnie przyjmowania syryjskich braci, a w Izraelu przebywa już 80 tys. nielegalnych imigrantów muzułmańskich z Afryki (jak bida, to do Żyda).

Żydzi doskonale pamiętają o dawnych pogromach z rąk syryjskich sąsiadów (na przykład o pogromie w Aleppo). Pamiętają o agresywnych wojnach Syrii przeciwko Izraelowi. I nie zapomnieli również o tym, że Syria od lat była jednym z największych sponsorów terroryzmu przeciwko Żydom w Izraelu i na całym świecie. Zakładanie, że wszyscy "uchodźcy" to skrzywdzeni ludzie o duszach aniołów jest tak samo idiotyczne jak zakładanie, że wszyscy "uchodźcy" to krwiożercze bestie dżihadu, ale pytania o tożsamość tych ludzi są bardzo na miejscu, a Europa ich nie stawia.

Jednak Izrael zdaje się pamiętać o tym, że nawet wrogowie są ludźmi, więc pomaga, tylko dużo mądrzej od kanclerz Merkel, która rachunek za swoje błędy wystawia innym krajom UE.

Od wielu lat trwania syryjskiej wojny domowej izraelskie władze państwowe, samorządowe i wojsko leczą za darmo w Izraelu syryjskich rannych.

Czy izraelscy Żydzi, nie chcąc w Izraelu Syryjczyków, również nie odrobili lekcji z Holokaustu Janie Grossie i Agnieszko Holland? A może właśnie odrobili... Agnieszko Holland i Janie Tomaszu Grossie. Nie idźcie tą drogą.

Weźcie sobie do serca słowa doktora Barhouma. Dr Massad Barhoum jest izraelskim Arabem (chrześcijaninem) i dyrektorem izraelskiego szpitala znajdującego się w pobliżu granicy z Libanem i Syrią. Tam ratuje się życie ofiarom syryjskiej wojny domowej.

Materiał filmowy z napisami w języku polskim - włącza się je na dole ekranu Youtube w pasku ustawień. Jeśli polskie napisy ('captions') są zbyt mało widoczne, to można je powiększyć lub zmienić ich kolor w ustawieniach ('settings') napisów.

http://izrael.org.il/