Jerzy Owsiak to jeszcze działacz społeczny, czy już zwykły hejter internetowy? Takie pytanie nasuwa się po reakcji lidera WOŚP na wyrok sądu w sprawie wulgarnego fanpage'a na Facebooku, poświęconego posłance Prawa i Sprawiedliwości, Krystynie Pawłowicz. 

Polityk zamieściła na swoim profilu na Facebooku zrzuty ekranu z długim postem Owsiaka na temat wyroku sądu. Założyciel WOŚP w dalszym ciągu atakuje i obraża, podważa również sprawiedliwość i bestronność sędziego, który orzekał w tej sprawie. 

"Zapadł wyrok w sprawie przeciw mnie wniesionej do sądu przez Krystynę Pawłowicz. Wnosiła i uważała ona, że ja stworzyłem i stoję za akcją „Ruch Wy….a Krystyny Pawłowicz W Kosmos. Ni cholery nie miałem z tym nic wspólnego, jakkolwiek uwielbiam tego rodzaju abstrakcyjne poczucie humoru (znaleźlibyście skafander dla Krystyny?)"- tak brzmi początek wpisu. Dalej jest tylko lepiej. Gdyby ktoś w taki sposób napisał o Owsiaku czy innych lewicowo-liberalnych autorytetach, zostałby przez fanów lidera WOŚP zlinczowany, podczas gdy pisanie w taki sposób o posłance PiS, w dodatku tej konkretnej posłance, jest "abstrakcyjnym humorem". 

Następnie Jerzy Owsiak przekonuje, że wraz ze swoją fundacją walczył z "mową nienawiści" i "chamskimi wypowiedziami" w przestrzeni publicznej. Trzeba przyznać, że wybrał bardzo ciekawą metodę. Natomiast fakt, że za swoje czyny trzeba odpowiadać (np. obrażając inną osobę możemy liczyć się z tym, że pokrzywdzony poda nas do sądu, co więcej, że sąd przyzna powodowi rację), Owsiak określa jako "pierdoły", które trzeba "odpuścić", bo za chwilę kolejny finał WOŚP.

"To jest język "miłości", a w istocie pełna agresja i nienawiść ze strony J. Owsiaka i jego fanów. Poczytajcie poniżej"- napisała na portalu społecznościowym prof. Krystyna Pawłowicz, jednocześnie odsyłając do oryginalnego wpisu twórcy WOŚP. 

yenn/Facebook, Fronda.pl