Jak informuje telewizja CNN, Stany Zjednoczone w roku 2017 z powodzeniem wydostały z Rosji swojego najcenniejszego szpiega z otoczenia Władimira Putina

Decyzja o ewakuacji agenta miała być podyktowana obawami, że informacje o jego istnieniu będą wyciekać z Białego Domu. 

CNN podaje, że w maju 2017 r. prezydent USA, Donald Trump omawiał z szefem rosyjskiego MSZ, Siergiejem Ławrowem oraz ambasadorem Rosji w Waszyngtonie, Siergiejem Kislakiem dane wywiadowcze. 

Według doniesień CNN, szpieg pracował tak blisko rosyjskiego przywódcy, że mógł nawet dostarczać zdjęcia z jego biurka. Miał również dostęp do informacji z najwyższego szczebla na Kremlu. Dla USA miał pracować ponad 10 lat. 

Amerykański wywiad miał obawiać się o bezpieczeństwo agenta, stąd decyzja o podjęciu nadzwyczajnych środków. 

Jak podaje amerykańska telewizja, Trump niedługo po spotkaniu z Ławrowem i Kislakiem odbył rozmowę w cztery oczy z Putinem, w Helsinkach. Po tym spotkaniu prezydent USA kazał tłumaczowi zniszczyć notatki.

yenn/CNN, Fronda.pl