Były pracownik firmy, która używa ciał zabitych podczas aborcji dzieci do produkcji prądu przyznaje, że ten proceder zaczął się wiele lat temu. Pracownik uważa, że o wszystkim wiedziało kierownictwo firmy a przypuszczalnie także władze stanu Oregon, w którym dochodziło do takiej ohydnego nadużycia.

Gdy kilka dni temu ujawniono, że w Oregonie wykorzystuje się ciała dzieci do produkcji prądu dla mieszkańców, władze wyraziły swoje oburzenie. Jeżeli proceder trwał całe lata, to czy dzisiejsze protesty są jednak szczerze?

Były pracownik przedsiębiorstwa odpowiedzialnego za spalanie ciał dzieci, Bud Waterman, udzielił wywiadu lokalnej telewizji. Jego zdaniem samochody z „biologicznymi odpadkami” z Kanady przyjeżdżały do przedsiębiorstwa dwa lub trzy razy w tygodniu.

Kierownictwo musiało wiedzieć, że także ciała dzieci są używane do produkcji prądu. Kilka razy zawartość kontenerów, przywiezionych przez samochody, rozsypywała się przed przedsiębiorstwem. Pracownicy musieli więc oczyszczać teren także z pokawałkowanych ciał abortowanych dzieci.

pac/lifenews