Chińscy badacze zamrozili mózg pisarki Du Hong. Zamierzają "wskrzesić" kobietę, gdy tylko pozwoli na to rozwinięta technologia - podaje portal "Rzeczpospolitej".

Pisarka, która tworzyła książki dla dzieci, od lat walczyła z rakiem trzustki. Nie udało jej się wygrać - i zmarła 30. maja tego roku. Chińscy uczeni nie potraktowali jej jednak tak, jak każdego innego zmarłego - jej mózg został szybko zamrożony, tak, by kobieta mogła zostać w przyszłości przywrócona do życia.

Życzyła sobie tego sama pisarka. Dziś nie istnieje technologia, która pozwalałaby na przywracanie zahibernowanych ludzi do życia. Mimo tego Chińczycy sprowadzili ze Stanów zjednoczonych stosowne środki i zamrozili jej mózg. Rodzina pisarki zapłaciła za to 120 tysięcy dolarów. Sprawą zajęła się organzizacja "Alcor Life Extension", przedstawiają się jako non profit.

Mózgi zamrażała już wcześniej - spośród około 130 organów, które "przechowuje" na przyszłość, mózgi to 60 proc.

Podobne szaleństwo nie może dziwić. W końcu Państwo Środka to kraj, gdzie dominuje ateistyczna wizja świata. A ta oznacza, że człowiek w swojej istocie nie różni się niczym od, dajmy na to, psa czy świni - tak samo rodzi się, żyje i umiera. Ta śmieszna i smutna zarazem wizja musi prowadzić ludzi do rozpaczy i stąd próby "pokonania" śmierci. Tymczasem śmierć może zwyciężyć tylko Ten, kto jest jej panem - Bóg Stworzyciel. Chińczycy jednak, od lat tumanieni komunistyczną propagandą, o Nim niczego nie wiedzą...

kad