Czarne chmury nad piastującą swoje stanowisko od ponad 10 lat szefową niemieckiego rządu, Angelą Merkel, zbierały się już nie raz. Na horyzoncie politycznym nie widać jednak nikogo, kto mógłbym zastąpić Żelazną Kanclerz.

Na powracającą z letniego wypoczynku Kanclerz czekają nie lada wyzwania, zarówno na własnym podwórku jak i w polityce zagranicznej, ale na zmianę strategii nie ma chyba co liczyć. Zamachy w Wurzburgu i Ansbach pokazują, że problemy na tle społecznym, ekonomicznym i religijnym z przybyłymi do Niemiec  imigrantami mogą narastać. Wywodzący się z CDU, partii Angeli Merkel, przywódcy krajów Mecklemburgii-Pomorza Przedniego i Berlina domagają się wprowadzenia całkowitego zakazu noszenia burek I zniesienia możliwości korzystania z podwójnego obywatelstwa. Z nie mniejszymi problemami przebiega integracja migrantów na rynku pracy. Jak podaje dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung", z około 2 milionów przybyłych do Niemiec w ostatnim czasie potencjalnych pracowników, którzy mieli ożywić niemiecką gospodarkę, zatrudnienie w największych firmach znalazły zaledwie 54 osoby, z czego 50 w dziale logistycznym Deutsche Post.

Niemiecka Kanclerz, starając się łagodzić nastroje i zachowywać spokój,  postanowiła skorzystać ze swojej ulubionej strategii rozwiązywania problemów: gry na przeczekanie. Tymczasem znacznie trudniej będzie Angeli Merkel zastosować tę strategię w polityce zagranicznej. Trwające na Ukrainie i w Syrii konflikty zbrojne, manewry wojskowe w Rosji i przedstawiane kolejne roszczenia Moskwy wobec Kijowa, ale też dramatyczne wydarzenia w Turcji - to problemy wymagające konkretnych rozstrzygnięć przywódczyni największego unijnego państwa. Wynikiem wzmożenia działań wojennych w rejonie Bliskiego Wschodu mogą być kolejne fale migracyjne nie tylko Syryjczyków, ale także setek tysięcy tureckich Kurdów. W obliczu tak poważnych zagrożeń, konieczne są natychmiastowe działania i decyzje kanclerz Merkel. I nikt szefowej niemieckiego rządu w tym, póki co, nie zastąpi. 

LDD

źródło: dw.com