Przez ostatnie trzy lata był on bliskim współpracownikiem założyciela Ikei, Ingvara Kamprada. Po odejściu napisał książkę "Sanningen om Ikea" ("Prawda o Ikei"). Co zarzuca Kampradowi? Manipulację, pranie pieniędzy, rasizm i niepłacenie podatków.
Jednocześnie uważa go za geniusza. - Od zera zbudował największą grupę meblową na świecie. Był pierwszym, który zrozumiał, jakie skutki dla handlu ma powszechny dostęp do samochodów, i zaczął budować wielkie markety poza miastem – mówi. Kamprad osobiście zna ponoć każdego, kogo w firmie warto znać. - To człowiek ludu – dodaje Stenebo.
Założyciel Ikei potrafi ponoć perfekcyjnie udawać przeciętnego człowieka, który doskonale wpasowuje się w wizerunek Ikei. - Ma całkiem przeciętny dom w Lozannie z wyposażeniem z lat 70., dom w południowej Szwecji i małą winnicę na południu Francji. To niezwykłe, on w ogóle nie odczuwa potrzeby obnoszenia się z bogactwem – mówi Stenebo.
Według byłego pracownika IKEI Kamprad odciąga w ten sposób uwagę od swoich niejasnych interesów. Właśnie po to wymyślił swój wizerunek dobrotliwego starca uzależnionego od alkoholu i dotkniętego dysleksją. - Dziennikarze niemal zawsze się na to łapią. Zamiast pytać, co robi z pieniędzmi, interesują się, jak może kierować Ikeą z dysleksją i alkoholizmem – obnaża strategię Kamprada autor "Prawdy o Ikei".
JaLu/Dziennik.pl
Podobał Ci się artykuł? Wesprzyj Frondę »