„We wtorek skomasowano ludzi i był szturm na granicę w Kuźnicy, kiedy on został odparty przez funkcjonariuszy i żołnierzy przyjęta została inna metoda” – powiedział minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak.

„Teraz mniejsze grupy atakują granice w innych miejscach” – poinformował na antenie telewizji Polsat News szef resortu obrony, zapewniając jednocześnie, że "polska granica jest szczelna i chroniona".

„To są grupy kilkunastoosobowe, czasem jest to kilkadziesiąt osób. Takich prób było kilka ubiegłej nocy, ale jesteśmy na to przygotowani” – zapewniał minister Błaszczak.

„Reżim zastanawia się jak dalej postępować. Łukaszenko zwiózł ludzi z Bliskiego Wschodu i teraz ma problem co z nimi zrobić. Oszukał ich, obiecał, że przejdą do Europy Zachodniej” – tłumaczył Mariusz Błaszczak.

„Polska władza stoi na stanowisku, że trzeba zapewnić bezpieczeństwo, a przepuszczenie tych ludzi wiązałoby się z zachęceniem kolejnych migracji. Skoro w Usnarzu Górnym było 30 osób, w ten wtorek w Kuźnicy było to 3 tys. osób, to gdyby ci ludzie przeszli, to za dwa tygodnie mielibyśmy 30 tys. osób, a za miesiąc 300 tys. osób. Przypomnę, że w 2015 r. do Niemiec przyszło milion 700 tys. ludzi” – przekonywał szef MON.

 

ren/Polsat News