W Warszawie odbył się wczoraj marsz ateistów, mający upamiętnić Kazimierza Łyszczyńskiego, ściętego w 1689 roku w Warszawie autora traktatu „O nieistnieniu Boga”. Organizatorzy nie mogą cieszyć się z frekwencji. W marszu udział wzięło zaledwie kilkadziesiąt osób. Wydarzenie zaszczycił za to swoją obecnością europoseł Robert Biedroń, który w iście mistycznym uniesieniu wykrzykiwał, że „Boga nie ma”.

Człowiek jest istotą religijną. Dlatego również ateiści potrzebują rytuałów, aby poradzić sobie ze swoją niewiarą w Boga. Takim rytuałem była odegrana wczoraj na rynku Starego Miasta w Warszawie scena dekapitacji Kazimierza Łyszczyńskiego. W postać ściętego filozofa wcielił się sam Robert Biedroń, który wykrzykiwał do zgromadzonych, że „Boga nie ma”. To parareligijne wydarzenie nie uchroniło się jednak przed bieżącą polityką.

- „Nie wyrzekam się. Nie ma Boga. Jeżeli dzisiaj mnie zetniecie, to wygra głupota i zacofanie. A w 2015 roku w Polsce wygra Kaczyński. I głupota i zacofanie odniesie sukces. Boga nie ma, nie skazujcie, nie ścinajcie, bo wygra Kaczyński”

- krzyczał europoseł.

- „Żyjemy w kraju, w którym jeżeli jesteś kobietą walczącą o swoje prawa, jeżeli należysz do mniejszości, a nie do większości rządzącej, jeżeli jesteś niepokornym sędzią niezależnym, nauczycielem, który nie chce się poddać indoktrynacji Czarnka, jeżeli jesteś mądrą uczennicą, która wie, że szkoła może wyglądać inaczej, to możesz skończyć tak jak Łyszczyński kilka wieków temu. Bo do tego prowadzi ta święta partyjna inkwizycja. Dlatego mam do was przesłanie i prośbę, miejmy odwagę tkwić w naszej niewierze, w rozumie, racjonalności, niech zwycięży w końcu szkiełko i oko!”

- apelował polityk.

kak/wyborcza.pl, wPolityce.pl