Pozycja faktyczna pozycja sekretarza stanu zależy przede wszystkim od papieża i tego, jak dużą samodzielność papież mu pozostawi. W nowożytnej historii Kościoła zdarzało się, że osoby pełniące tę funkcję były faktycznymi współtwórcami papieskiej polityki i ich relacje z papieżami można określić mianem partnerskich: takim był kard. Ettore Consalvi przy Piusie VII, kard. Giacomo Antonelli przy bł. Piusie IX, kard. Mariano Rampolla przy Leonie XIII, kard. Rafael Merry del Val przy św. Piusie X, kard. Pietro Gasparri przy Benedykcie XV i Piusie XI, kard. Eugenio Pacelli przy Piusie XI.


Byli sekretarze stanu, którzy byli po prostu fachowymi wykonawcami papieskiej polityki: takim byli księża Domenico Tardini i Giovsnni Battista Montini przy Piusie XII (obaj prosekretarze stanu, bo sekretarza stanu Pius XII po śmierci kard. Maglione nie mianował), takim był kard. Casaroli przy bł. Janie Pawle II czy kard. Angelo Sodoano przy bł. Janie Pawle II i Benedykcie XVI. 


Byli wreszcie sekretarze stanu, których faktycznie przyćmiewali swoimi osobowościami i talentami współpracownicy niższej rangi:tak było za Pawła VI, gdy niezależnie od aktualnych sekretarzy stanu na pierwszy plan wysunęli się abp. Agostino Casaroli jako przewodniczący Rady do Spraw Publicznych Kościoła (czyli głowa papieskiej dyplomacji wyłączonej wówczas spod władzy sekretariatu stanu) i abp. Giovanni Benelli, wszechwładny substytut w sekretariacie stanu. 


Drugim czynnikiem decydującym o faktycznej pozycji sekretarza stanu jest jego własne doświadczenie w pracy w Kurii Rzymskiej i w papieskiej dyplomacji. Im większe takie doświadczenie tym większa szansa, że sekretarz stanu będzie odgrywał znaczącą rolę. "Eksperymenty" z duchownymi mianowanymi na to stanowisko spoza Kurii Rzymskiej czy służby dyplomatycznej z reguły kończyły się brakiem sprawowania skutecznego nadzoru przez sekretarza stanu nad tymi instytucjami. Najświeższy przykład to kard. Tarcisio Bertone.


Trzeci  wreszcie czynnik to umiejętność nieantagonizowania biskupów lokalnych, swoich współpracowników z kurii rzymskiej i dyplomacji innych państw bez wyraźnej potrzeby. Taka "sztywna ręka" jest równie nieskuteczna w sprawowaniu tego urzędu jak "ręka miękka". Tu znów przykład kard. Bertone i jego niemal otwartego konfliktu z przewodniczącym Konferencji Episkopatu Włoch kard. Angelo Bagnasco, ale wcześniej m. in. Giovanniego Benellego.

Abp. Parolin ma wszelkie dane po temu, by powyższe czynniki mu sprzyjały. Jak będzie w praktyce, czas pokaże.
 
Michał Barcikowski
not/ToR