Eksperci z Uniwersytetu Stanforda twierdzą w nowym studium, że wprowadzenie ostrych obostrzeń związanych z tzw. „lockdownem” w czasie epidemii koronawirusa może de facto wpłynąć na wzrost wskaźnika zakażeń, zamiast mu zapobiegać. Ich zdaniem nakaz pozostawania w domu i zamknięcie biznesów nie ma „wyraźnych, znaczących korzyści”.

Rezultaty badań opublikowano w dokumencie pt. „Ocena skutków obowiązkowego pozostawania w domu oraz zamknięcia biznesów na szerzenie się COVID-19”. Autorzy reprezentują kilka wydziałów Uniwersytetu Stanforda, a wśród nich znaleźli się m.in. dr Eran Bendavid, prof. John Ioannidis oraz dr Jay Battacharya. Autorzy przestudiowali skutki interwencji niefarmaceutycznych (non-pharmaceutical interventions – NPIs) w czasie epidemii i podzielili je na „bardziej restrykcyjne” oraz „mniej restrykcyjne”.

Kiedy porównali kraje, w których NPIs były bardzo restrykcyjne, z krajami, w których były one lekkie, okazało się, że nie znaleziono „wyraźnych, znaczących korzystnych skutków” ostrych restrykcji. Innymi słowy „nie ma dowodów, że bardziej restrykcyjne niefarmaceutyczne interwencje (lockdown) znacząco przyczyniły się do wygięcia krzywej nowych przypadków w Anglii, Francji, Niemczech, Iranie, Włoszech, Holandii, Hiszpanii i w Stanach Zjednoczonych na początku 2020 r.”.

Autorzy wprawdzie przyznają, że nie da się wykluczyć „skromnego spadku” codziennych zachorowań w niektórych krajach, to jednak dane nie wskazują na możliwość „dużych spadków” tam, gdzie stosowano bardziej restrykcyjne NPIs. W 12 przypadkach na 16 porównywanych okazało się coś przeciwnego: „że nakazy pozostawania w domu mogą ułatwić zakażenia jeśli zwiększają kontakt bezpośredni tam, gdzie zakażenie jest skuteczne, jak w przypadku zamkniętych przestrzeni”.

Autorzy studium wskazują też na wady podobnego studium opublikowanego w czerwcu zeszłego roku i często cytowanego, w którym twierdzono, że ostre restrykcje, zwłaszcza w postaci „lockdownu” „miały duży wpływ na redukcję zakażeń”. Według nich wnioski z tamtych badań opierają się bardziej na „przypuszczeniach niż ocenach”.

Studium badaczy z Uniwersytetu Stanforda wykazują, że oprócz braku wymiernych rezultatów w postaci redukcji zakażeń, „lockdown” może mieć inne groźne skutki. Wśród nich wymienia m.in. wzrost śmiertelności z powodu chorób nie mających związku z COVID-19, a spowodowany brakiem dostępności pomocy medycznej, wzrost przypadków przemocy domowej, chorób psychicznych, ilości samobójstw itd.

We wnioskach końcowych choć autorzy studium nie kwestionują „roli wszystkich publicznych interwencji”, to jednak nie znajdują „dodatkowych korzyści nakazów pozostawania w domu i zamykania biznesów”. Stwierdzają też, że „dane nie mogą w pełni wykluczyć możliwości pewnych korzyści. Jednakże nawet jeśli one istnieją, to korzyści te nie dorównują licznym szkodom tych agresywnych środków”.

 

jjf/LifeSiteNews.com