W Berlinie usiłowano podpalić polską ambasadę. W sprawie prowadzone jest śledztwo przez berlińską policję, nie można wykluczyć, że motyw był natury politycznej – donosi niezalezna.pl. Najprawdopodobniej na nagraniach z monitoringu widoczny jest sprawca. Mieszkający w Niemczech Polacy twierdzą, że winne są niemieckie media i ich nagonka na polski rząd.

Do próby podpalenia doszło wczoraj rano. Według wszelkiego prawdopodobieństwa nie był to zwyczajny chuligański wybryk, lecz poważna próba podpalenia polskiej placówki dyplomatycznej. W tym kierunku sprawa jest badana.

Na teren ambasady wrzucony został kanister z lontem. Nie ma jeszcze informacji co do zawartości kanistra. Po zauważeniu go przez jednego z pracowników polskiej ambasady w niedzielę ok. godziny 9, poinformowani zostali polscy dyplomaci. Na szczęście nikomu nic się nie stało – próba podpalenia była nieudana.

Co do motywu ataku, rzeczniczka prasowa niemieckiej Polizeiliche Staatsschultz odpowiedziała:

„Nie możemy wykluczyć motywacji na tle politycznym, ale w chwili obecnej nie możemy tego potwierdzić. Śledztwo jest prowadzone w kilku kierunkach”

Choć rzecznik polskiej ambasady również przyznał, że należy zaczekać na efekt pracy policji, zastanawiający jest już fakt, że sprawą zajął się oddział niemieckiej policji, który zajmuje się atakami na tle politycznym, w tym przestępstwami skrajnej lewicy, neonazistów, cudzoziemców czy skrajnych islamistów. To znaczy, że sprawa jest taktowana bardzo poważnie.

Polonia mieszkająca w Niemczech przyznaje, że winne mogą być niemieckie media, które od miesięcy budują zakłamany obraz Polski jako kraju, w którym łamie się prawa człowieka. Na ten temat wypowiedział się m.in. Witold Witkiewicz z Klubu Gazety Polskiej Hamburg-Stadt:

„Jeżeli przez wiele miesięcy szpikuje się niemiecką opinię publiczną fałszywymi informacjami o tym, że pod rządami Prawa i Sprawiedliwości w Polsce łamane są prawa człowieka, że jest deptana wolność słowa, lub wymyśla się inne wyimaginowane zarzuty, o łamaniu prawa, a nawet konstytucji, to nie mogę wykluczyć, że niechęć lub nawet nienawiści do partii PiS lub samego Jarosława Kaczyńskiego mogła być powodem tak dużej frustracji, iż ktoś postanowił ukarać polską placówkę dyplomatyczną”

dam/niezalezna.pl,Fronda.pl