Portal Fronda.pl: Radosław Sikorski twierdzi, że „zawiodła go pamięć” i tak naprawdę wcale nie doszło do spotkania między Donaldem Tuskiem a Władimirem Putinem w Moskwie.

Arkadiusz Czartoryski, PiS: To jest całkowita kompromitacja pana ministra. Gdyby rzeczywiście zawiodła go pamięć, to nie brnąłby najpierw w próby wytłumaczenia swojego wywiadu dla „Politico”, w którym mówił o propozycji Putina dotyczącej podziału Ukrainy. Nie próbowałby też odsyłać dziennikarzy do artykułu na portalu „Wyborcza.pl” ani dawać kolejnych przykładów na to, że Putin i w innych okolicznościach wielokrotnie mówił o konieczności dokonania podziału Ukrainy. Wszystkie próby, które Radosław Sikorski podjął, świadczą o chęci wycofania się rakiem z głupoty, którą popełnił. Przyparty przez panią premier Ewę Kopacz udaje, że zawiodła go pamięć i się pomylił. Zachodzi pytanie, czy Radosław Sikorski w ogóle kontroluje to, co mówi i co pisze? Proszę zwrócić uwagę, że nie jest to pierwsza zaskakująca wypowiedź pana ministra. Jest znany z tego, że wypowiadał często różne dziwne sądy, z których nie potrafił się tłumaczyć.

A jak ocenia pan reprymendę, jakiej udzieliła mu Ewa Kopacz po pierwszej konferencji prasowej?

Pani premier Ewa Kopacz powiedziała do marszałka Sejmu, że nie będzie tolerować takiego zachowania, jakie zaprezentował. A przecież zgodnie z konstytucją rząd podlega kontroli Sejmu. Było to po prostu śmieszne. Platforma w końcu pokazała, jak pojmuje rzeczywistą demokrację i kontrolę Sejmu nad rządem. Wydaje się, że rządząca partia przestała już zupełnie panować nad polityką informacyjną.  

Wywiadu Radosław Sikorski udzielił wyłącznie „Wyborczej.pl”. Możemy to wiązać z ogromną ilością ogłoszeń i reklam rządowych, jakie pojawiają się w „Wyborczej”?

Oczywiście, że tak. Rząd PO-PSL wspiera konkretne media, a inne ignoruje. To polityka, którą rozpoczął na samym początku rządów tej partii sam Donald Tusk. Zachęcał do niepłacenia abonamentu i oglądania TVN, bo w tej telewizji będzie mieć swoje wystąpienia. Jeszcze dziś do mojego biura trafiają ludzie, którzy mu uwierzyli: emeryci, którzy przestali płacić abonament i mieli potem kłopoty z wymiarem sprawiedliwości.

Są dziennikarze, którzy są pupilami obecnego rządu: pan Tomasz Lis, panie Monika Olejnik i Kolenda-Zalewska. Rząd przekazuje zdecydowaną większość kwot przeznaczonych na rozmaite publikacje „Gazecie Wyborczej”, podczas gdy w innych mediach nigdy nie ukaże się rządowa czy państwowa. Można uznać już za oczywistość to, że taki ekskluzywny wywiad jak ten, którego udzielił Sikorski, mógł się ukazać wyłącznie w „Wyborczej”.

Wróćmy jeszcze do samego sedna sprawy. Czy słowa, jakie miał wypowiedzieć według relacji Sikorskiego przekazanej przez „Politico” Władimir Putin do Donalda Tuska mogły rzeczywiście paść?

Możemy tylko spekulować. Putin jest oczywiście człowiek, który mógł myśleć w tych kategoriach. Nie sądzę jednak, by zaproponował Donaldowi Tuskowi podział Ukrainy. Przecież doskonale orientuje się w polskich uwarunkowaniach i wie, że Warszawa nigdy nie wzięłaby udziału w takim ruchu. Co więcej mógłby się też narazić na to, że Donald Tusk ujawni zamierzenia Kremla. Zachodzi jednak pytanie po co Radosław Sikorski w ogóle podniósł ten temat? Czyżby chodziło mu o to, by osłabić Donalda Tuska? Postawił go przecież w bardzo trudnej sytuacji, bo gdyby takie słowa rzeczywiście padły ze strony Putina, a Donald Tusk zachowałby to w tajemnicy, to byłaby to dla niego po prostu kompromitacja.

Na popołudniowej konferencji prasowej Radosław Sikorski w skrócie podsumował swoje dokonania w obszarze polityki wschodniej. Twierdził, że poświęcał się tematowi Ukrainy „z pasją”.

Można powiedzieć, że pan Radosław Sikorski zapisał jedną kartę: zmarnował cały dorobek śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który prowadził intensywną politykę wschodnią. Jeżeli Radosław Sikorski ocenia swoje dokonania pod względem tego, czy zniszczył wszystko, czego tragicznie zmarły prezydent dokonał – to rzeczywiście mu się to udało.

Co konkretnie zniszczono?

Ukraina została w dużej części zajęta i rozbita przez Rosję. W Gruzji sytuacja zmieniła się bardzo mocno na niekorzyść. Na Litwie nie uzyskano niczego w sprawie sytuacji polskiej mniejszości. Fiaskiem zakończyły się też wszystkie działania – o ile można to w ogóle tak nazwać – rządu w sprawie katastrofy smoleńskiej. Nie zakończono śledztwa ani nie odzyskano wraku i czarnych skrzynek. Co więcej nie uzgodniono też sposobu upamiętnienia tej katastrofy. Jest to więc porażka zarówno w sensie formalno-prawnym jak i symbolicznym. Dochodzi do tego katastrofa gospodarcza: embargo Rosji na polski eksport oraz to, że Polska została zalana przez tani, rosyjski węgiel, co doprowadziło do zrujnowania polskich kopalń. Czego byśmy się nie dotknęli na wschodzie, wszystko jest zepsute. A wymieniłem tylko rzeczy oczywiste, nie sięgając nawet do żadnych źródeł.

Można się pokusić o wstępną ocenę Radosława Sikorskiego jako marszałka Sejmu?

Nie widzę wielkiej różnicy między tym, co dzieje się obecnie a tym, co miało miejsce, gdy marszałkiem była pani Ewa Kopacz. Sejm nadal jest miejscem wykonywania woli rządzącej koalicji. Ustawy zgłaszane przez opozycję tkwią w zamrażarkach lub są w parlamencie rozmywane, by wymienić tylko pakiet demokratyczny, propozycję likwidacji symboli komunizmu z przestrzeni publicznej czy ustawę o wiatrakach. Wciąż mamy kuriozalne sytuacje, że politycy opozycji, w poważnych debatach, mogą wypowiadać się zaledwie przez jedną minutę.

rozm. Paweł Chmielewski