W miniony poniedziałek premier Ewa Kopacz zaapelowała do przywódców wszystkich partii parlamentarnych o „zakończenie jałowych sporów”, zapraszając ich do swojej kancelarii narozmowę o samorządzie terytorialnym.

Jak można było przewidzieć, spotkanie nieformalnej koalicji PO-PSL-SLD-TR okazało się spektaklem na użytek przedwyborczej propagandy. Zebrany w ten sposób front wykluczenia PiS z debaty publicznej kolejny raz podjął starania na rzecz przedstawiania nas jako głównych prowodyrów tzw. „wojny polsko-polskiej”.

Z tej przyczyny Prawo i Sprawiedliwość zdecydowało się nie delegować swojego przedstawiciela do udziału w tym teatrze. Nie chcemy swoją obecnością legitymizować kampanii wyborczej partii rządzącej, która przed każdymi wyborami usiłuje jeszcze bardziej spolaryzować polską scenę polityczną. Gdyby premier Kopacz rzeczywiście zależało na zmianie niszczącego naszą debatę publiczną sposobu uprawiania polityki, to bez wątpienia zaczęłaby od porządków na własnym podwórku.

Niestety, na skutek wieloletniej ofensywy medialnej wielu Polaków zapomniało, że to nie Prawo i Sprawiedliwość jest prowodyrem targającego naszym krajem konfliktu politycznego. Z wykluczania PiS oraz uderzania w nasz elektorat przy jednoczesnym rzucaniu haseł o „polityce miłości” Platforma Obywatelska uczyniła sobie sposób na rządzenie państwem. Refleksja nie naszła kierownictwa partii władzy nawet po morderstwie śp. Marka Rosiaka przez byłego działacza ich ugrupowania.

Chcielibyśmy móc deklarację premier Ewy Kopacz potraktować poważnie. Wymagałoby to jednak od Platformy Obywatelskiej bezpośredniego wyrzeczenia się takiej polityki. Tak jak zwrócił uwagę Prezes Jarosław Kaczyński, szefowa rządu powinna przyjść na posiedzenie naszego klubu parlamentarnego, co moglibyśmy potraktować jako wykazanie dobrej woli i pokory po tylu latach wykluczania naszego środowiska.

W tym miejscu warto przypomnieć, że nie tylko wciąż zasiadający w pierwszych ławach sejmowych Stefan Niesiołowski ma problem z utrzymaniem swojej agresji na wodzy. Kilka lat temu sama urzędująca obecnie premier nazwała nas „hienami cmentarnymi”, gdyż ośmieliliśmy się zwracać uwagę na problemy służby zdrowia. Śp. Przemysław Gosiewski zareagował złożeniem wniosku o ukaranie Ewy Kopacz do sejmowej komisji etyki, która oczywiście nie dopatrzyła się w tej wypowiedzi niczego złego. Bez wątpienia również kłamstwa w sprawie smoleńskiej o „rozkopaniu ziemi na metr w głąb” nie przysłużyły się do budowy choćby szczątkowego zaufania między opozycją a rządem.

Platforma Obywatelska w tej kampanii tradycyjnie wraca do swojej specyficznej socjotechniki łączącej ataki na PiS z pełnym hipokryzji wezwaniem do zgody.

Mimo, że hasłem PO na wybory samorządowe jest zwrot „Bliżej ludzi”, premier Kopacz woli organizować propagandowe spotkania niż wyjść do protestujących wczoraj pod jej kancelarią związkowców z PKN Orlen.

Zmiany wywołane przez wybór Donalda Tuska na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej spin doktorzy Platformy chcieli wykorzystać do odświeżenia wizerunku władzy. Niestety, partii rządzącej wciąż brakuje odwagi i pokory, a przede wszystkim rzeczywistej chęci do zakończenia tej „wojny polsko-polskiej”, za którą pełni odpowiadają ludzie Platformy Obywatelskiej.

Wojciech Jasiński/Salon24.pl