- Jestem jednak tym samym człowiekiem, którym byłam, i kieruję się tymi samymi zasadami. Ludzie szybko i okrutnie potrafią osądzić. Widzą drzazgę w oku sąsiada, a belki we własnym nie. Taka już jest natura człowieka. - mówi Anna Popek, dzienniarka TVP w wywiadzie dla "Do Rzeczy".

- Byłam akurat w pracy i zadzwoniono do mnie z prośbą, by wystąpić na konferencji. Pracuję w telewizji od 20 lat, więc jakoś się z nią kojarzę. Zgodziłam się. - mówi dziennikarka, odnosząc się do briefingu z Jackiem Kurskim

- Uznałam też, że trzeba dać kredyt zaufania nowemu prezesowi. Zresztą to, co mówił Jacek Kurski podczas pierwszego spotkania z pracownikami TVP, przedstawiając swoją koncepcję telewizji, jest zwyczajnie zgodne z naszymi poglądami i potrzebami. Przede wszystkim chodzi o przywrócenie produkcji telewizyjnej do telewizji. Przez ostatnie lata studia telewizyjne stały puste, bo produkcja była zlecana firmom zewnętrznym. Poza tym w Dwójce było dużo kabaretów, seriali, programów rozrywkowych, a dziennikarstwo można było uprawiać w enklawie telewizji śniadaniowej. I nigdzie więcej. - dodaje.

Anna Popek odniosła się także do ataków na swoją osobę ze strony środowisk antypisowskich.

- Ze strony kolegów z TVP nie spotkałam się z żadnym bezpośrednim, personalnym atakiem. Wręcz przeciwnie – odebrałam kilka telefonów i SMS-ów z wyrazami wsparcia. Niektórzy dzwonili i mówili: „Pamiętaj, Aniu, ja pierwszy do ciebie dzwoniłem z gratulacjami”. - mówi.

- Jednak na pewno nie wszystkie głosy do mnie dotarły, a ja też nie starałam się na siłę dowiadywać, co ludzie sądzą na ten temat. Geografia sympatii do mnie nieco się zmieniła, to jasne. Jestem jednak tym samym człowiekiem, którym byłam, i kieruję się tymi samymi zasadami. Ludzie szybko i okrutnie potrafią osądzić. Widzą drzazgę w oku sąsiada, a belki we własnym nie. Taka już jest natura człowieka. - dodaje dziennikarka

kz/dorzeczy.pl

<<< OTO PRAKTYCZNE WSKAZÓWKI JAK PRZETRWAĆ W CZASACH OSTATECZNYCH. ZOBACZ >>>