Fatalna porażka prezydenta Andrzeja Dudy. Jego tyleż szumnie zapowiadane, co po prostu kiepsko przygotowywane referendum konstytucyjne, w góle się nie odbędzie. Polski Senat zdecydował o odrzuceniu prezydenckiego wniosku o organizację referendum. W Izbie Wyższej parlamentu zagłosowało 92 senatorów. 52 z nich wstrzymało się od głosu, 30 było przeciw.

Referendum konstytucyjne miało zapoczątkować prace nad reformą ustawy zasadnicznej z roku 1997, a więc z czasów niesławnej prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego. Zamiar słuszny, ale wiele problemów. Po pierwsze nie ma i w przewidywalnej przyszłości nie będzie w Sejmie większości konstytucyjnej. Współpraca Prawa i Sprawiedliwości z totalną opozycją, ze względu na systemową obstrukcję i warcholstwo tej drugiej, jest po prostu niewyobrażalna i raczej niemożliwa. Po drugie, referendum jawiło się w ocenie wielu komentatorów nie jako poważny zamiar, ale raczej doraźna hucpa. Prezydent nie był w stanie odpowiednio nagłośnić swojej inicjatywy w mediach. Zaproponował też dziesięć pytań, ale większość z nich oceniona została jako po prostu niepoważna. Andrzej Duda chciał między innymi pytać o możliwość wpisania do konstytucji świadczenia 500+,co nawet przy najlepszej woli musi budzić uśmiech, w dodatku pełen zażenowania jeżeli nie wręcz politowania.

Senat zatem wniosek prezydencki odrzucił. I tak marzenia Głowy Państwa runęły w gruzach. PiS ma przy tym dość ciekawe i sprytne wytłumaczenie dla swojej niechęci - oficjalnie chodzi o datę referendum, ustalonego przez prezydenta na 10 i 11 listopada, a zatem w samo Święto Niepodległości.

Wiele pytań pozostaje otwartych. Czy prezydent Andrzej Duda specjalnie optował za tym terminem? Musiał przecież zdawać sobie sprawę z porażki własnych propozycji i stąd, trzymając się uparcie tej daty, dał PiS wygodne narzędzie do odrzucenia projektu. Przecież powszechnie wiadome było, że referendum, tak fatalnie przygotowywane i pozbawione wsparcia rządzącej partii, miałoby dramatycznie niską frekwencję, z wielkim prawdopodobieństwem powtarzając haniebne i w gruncie rzeczy szkodliwe dla państwa polskiego referedum Bronisława Komorowskiego.

Dalej, jakie będą teraz relacje prezydenta i PiS? Czy Andrzej Duda nie zemści się na partii rządzącej? A może odrzucenie swojego projektu przyjął właśnie jako zasłużoną karę za odrzucone reformy, w tym reformę sądownictwa czy odebranie tytułów komunistycznym poputczikom? 

Jakby nie było, jedno jest faktem: Duda nie zapisze się w historii jako inicjator zmiany faktycznie beznadziejnej, źle skonstruowanej, po prostu kiepskiej konstytucji Kwaśniewskiego. Na to musimy dalej czekać, aż Polacy zmądrzeją i wymuszą na totalnej opozycji odrobinę rozsądku, skłaniając ją do przejścia od pozycji antypaństwowych do twórczych. Oby to się udało!

Fronda.pl