Rząd Estonii razem z innymi krajami bałtyckimi przygotowuje plan B, na wypadek gdyby NATO nie wywiązało się z gwarancji bezpieczeństwa – takie słowa wicepremiera i szefa MSW Estonii Marta Helme zacytował jeden z fińskich dzienników. Od tych słów zdystansowali się inny członkowie estońskiego rządu, a minister obrony nazwał je absurdem. Po fali krytyki Helme już następnego dnia wycofał się ze słów o „planie B”. Cała sprawa uderza jednak w wiarygodność NATO, szczególnie po niedawnej deklaracji prezydenta Francji podważającej gwarancje sojusznicze organizacji.


Co więcej, mające podobny wydźwięk słowa padły z usta wicepremiera kraju, który należy do tych członków NATO, których bezpieczeństwo w największym stopniu zależy od sojuszników. Biorąc pod uwagę profil ideologiczny i polityczny partii EKRE, której liderem jest Helme, nie można wykluczać, że to była z jego strony świadoma prowokacja.

Mart Helme, lider eurosceptycznej, nacjonalistycznej i antyimigranckiej Konserwatywnej Partii Ludowej Estonii (EKRE), udzielił 19 listopada wywiadu fińskim dziennikarzom, z którego najważniejsze tezy pojawiły się w wydawanych w Finlandii gazetach. Według relacji dziennika „Turun Sanomat” Estonia – zdaniem Helme – nie może być już pewna, że NATO zagwarantuje jej w każdych okolicznościach integralność terytorialną i niepodległość. Było to nawiązanie do ostatnich głośnych słów Emmanuela Macrona o „śmierci mózgu” NATO. Z kolei dziennik „Iltalehti” napisał – też powołując się na Helme – że stanowisko estońskiego rządu na zbliżające się spotkanie liderów NATO, a także opracowanie planu B było omawiane 18 listopada podczas posiedzenia estońskiego gabinetu. Plan B dotyczyć ma nie tylko Estonii oraz pozostałych krajów bałtyckich – Litwy i Łotwy, ale także Finlandii. Jak Helme tłumaczył konieczność wypracowania planu obrony na wypadek braku pomocy ze strony NATO? Wyraził obawy o zachowanie głównych członków Sojuszu. Według niego USA zagrożenie widzą nie w Rosji, a w Chinach, Wielka Brytania po brexicie może ograniczyć swe zaangażowanie militarne w Europie, wreszcie „nikt nie wie jak bardzo odejście Merkel zmieni niemiecką politykę zagraniczną”. Helme powiedział, że w kwestii polityki bezpieczeństwa nie liczy też na gwarancje ze strony UE. Sęk w tym, że nie sprecyzował, co zawierać miałby „plan B”, w jaki sposób Estonia i sąsiedzi mieliby wzmacniać swe bezpieczeństwo bez uwzględnienia NATO.

Na słowa wicepremiera i lidera EKRE krytycznie zareagowali inni estońscy politycy. Premier Jüri Ratas (Keskerakond) powiedział, że nie ma potrzeby kwestionować członkostwa Estonii w NATO. Premier napisał na Facebooku, że estońskie plany A, B czy C mają na celu rozwój niezależnych zdolności obronnych, ale wszystko w ramach NATO. Szef MSZ Urmas Reinsalu (Isamaa) napisał, że nie widzi alternatywy dla NATO. Powiedział też, że muszą być podtrzymywane „specjalne relacje” Estonii z USA. Ostrzej reaguje opozycja. Lider socjaldemokratów Indrek Saar wysłał list do premiera z pytaniem, czy Ratas będzie dążył do dymisji Helme. Saar przypomniał, że kiedy w poprzednim rządzie minister z Partii Centrum Mikhail Korn zakwestionował członkostwo Estonii w NATO, został zdymisjonowany. Najmocniej zareagował minister obrony Jüri Luik (Isamaa). Oświadczył, że rząd nigdy nie omawiał planu B jako alternatywy dla NATO. – Takie historie to absurd. Jedynie podważają jedność NATO i osłabiają potencjał odstraszania – stwierdził Luik i przypomniał, że sojusznicy chronią estońską przestrzeń powietrzną, a w bazie Tapa stacjonują Brytyjczycy i Francuzi. Zwrócił uwagę, że w Estonii minister spraw wewnętrznych (obecnie Helme) nie jest zaangażowany w planowanie obrony wojskowej: „Ci zaangażowani wiedzą, że naszym kierunkiem jest wzmacnianie NATO, a nie sianie wątpliwości w sercach naszych wrogów i przyjaciół. Nie ma alternatywy dla NATO, i nie będzie takiej alternatywy”. – Wszystko co robimy bilateralnie z naszymi sojusznikami opiera się na naszym członkostwie w NATO. Naprawdę mamy wierzyć, że amerykański bombowiec strategiczny B-52 latałby nad Estonią gdybyśmy nie byli częścią zbiorowej obrony NATO? – pytał retorycznie Luik. Na słowa estońskiego wicepremiera zareagowało też ministerstwo obrony Finlandii. Sekretarz generalny Janne Kuusela oświadczył, że być może Estonia ma jakieś swoje plany, ale nikt w tej kwestii nie kontaktował się z rządem w Helsinkach, a Finlandia nie ma i nie pracuje nad żadnym „planem” wspólnie z krajami bałtyckimi.

Warsaw Institute