Pani Agato, czy ktoś Panią uprzedzał, że aborcje będą wykonywane w Pro-Familii?

Nikt mnie nie uprzedził, że zabiegi aborcji będą tam dokonywane. Było to dla mnie bardzo dużym zaskoczeniem.

Czy zgłaszała Pani pracodawcy swój sprzeciw wobec asystowania przy aborcji zanim odbyła się konferencja prasowa?

Tak, swój sprzeciw zgłosiłam przy ostatniej aborcji lekarzowi dyżurnemu. Lekarz ten wobec mnie nie zareagował. Ta wiadomość została następnie rozpowszechniona wśród lekarzy. Przez następnych kilka dni po ostatniej aborcji nikt nie zainteresował się moim problemem, i tym, że wyraziłam sprzeciw. Czy prezes szpitala dochodził, kto to powiedział? Tak, dochodził, ale nie w bezpośredniej rozmowie ze mną tylko przez panią oddziałową. Usłyszałam jeszcze od oddziałowej, żebyśmy o tym głośno nie rozmawiały i aby się ludzie w Rzeszowie nie dowiedzieli.

Ile położnych i pielęgniarek ze szpitala Pro-Famila jest w podobnej do Pani sytuacji?

Na liście położnych, które zgłosiły oficjalny sprzeciw asysty przy zabiegach aborcji podpisało się 36 osób. Obecnie nie poruszają tego tematu nawet między sobą. Atmosfera nie sprzyja normalnej pracy. Koleżanki boją się utraty pracy.

Szpital Pro-Familia wykonuje badania prenatalne, prawda?

NFZ refunduje badania prenatalne w przypadku wcześniejszych poronień w wywiadzie oraz po 35 roku życia pacjentki. W pozostałych przypadkach badania prenatalne opłacane są przez pacjentkę. Pro-Familia wykonuje badania prenatalne, ale nie każdy przypadek jest diagnozowany na miejscu. Dana pacjentka może być kierowana przez lekarzy, którzy nie pracują w Pro-Familii.         

Czy może Pani podać, z jakiego powodu (i w jakim wieku) uśmiercano dzieci w tzw. zabiegach terminacji ciąży, w których Pani asystowała?

Asystowałam przy trzech aborcjach. Wiem, że jedna dotyczyła dziecka bezczaszkowego. Inne dziecko miało zespół Downa i wady serca, ostatnie zespół wad, ale dokładnego rozpoznania nie pamiętam.

Jeden z lekarzy z Pro-Familii powiedział w mediach: „U nas przeprowadzono trzy takie zabiegi. W dwóch przypadkach płód nie miał mózgu, a w jednym była ciężka wada serca, uniemożliwiająca życie.” 1: Inny lekarz z tego szpitala twierdził zaś, że „raz był [to] bezczaszkowiec, a dwa razy było to dziecko [SIC!- ND] z zespołem Edwardsa”2 Jak Pani skomentuje te informacje?

W jednym z wywiadów dyrektor podał, że jedno dziecko było bez głowy-ale „niestety” cała trójka do 1 stycznia miała głowy. Sami „ gubią” się w zeznaniach.

Wada serca i zespół Downa dotyczyły jednego z dzieci. A o jednym dziecku można potwierdzić- bezmózgowe. Wydaje mi się, że trzecie miało podejrzenie zespołu wad.

Szpital twierdzi, że położne nie biorą bezpośredniego udziału w aborcji3. Jaka jest prawda?

Przy pierwszej aborcji nie wiedziałyśmy, co tak naprawdę się dzieje. Niektóre z nas na początku tylko to podejrzewały, ale potem wiedziałyśmy, że to aborcja. W dalszym ciągu nikt z nami nie rozmawiał. Nieprawdą jest, że położna nie bierze udziału w aborcji. Udział nasz jest większy niż lekarza, ponieważ cały czas obserwujemy pacjentkę. Jest to bardzo stresujące. Podajemy niektóre leki naskurczowe. Musimy przygotować narzędzia do zabiegu. Potem musimy asystować przy urodzeniu się dziecka, a następnie się nim zajmujemy, np. chrzcimy, odkładamy na bok zawinięte w chustę chirurgiczną. Potem wracamy niestety do lekarza, aby asystować do końca przy zabiegu. Myjemy narzędzia i ponownie wracamy do dziecka, aby włożyć go do pudełka lub do pojemnika. Czy to ma być udział, który lekarze nazywają marginalnym? Lekarz umyje ręce i wychodzi. Zostawia nas z tym, co najgorsze: z martwym dzieckiem ….

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Natalia Dueholm

Przypisy:

3 http://rzeszow24.pl/petycja-poloznych-w-sprawie-aborcji-trafila-do-dyrektorow-pro-familii/