Adam Michnik, redaktor naczelny "Gazety Wyborczej", udzielił wywiadu "Foreign Policy". Przekonuje w nim, że "Wyborcza" jest prześladowana przez rząd PiS. Nie ma już tak, jak za Platformy - wtedy do Agory płynęły miliony złotych z reklam...

 

W latach 2008-2012 rząd wydał ponad 120 mln złotych na reklamy w mediach. Większa część wydatków przeznaczonych na dzienniki ogólnopolskie z tej sumy trafiła właśnie do "Wyborczej".

A teraz?

Teraz Wyborcza "jest na celowniku władzy", skarży się Michnik w "FT". "Decyzje rządzących przyczyniły się do spadków wpływów „GW” ze sprzedaży i reklam, wskutek czego w redakcji prowadzone są zwolnienia grupowe i nie ma środków na rozwój" - dodaje.

"To nas straszliwie walnęło po kieszeni. Oni chcą nas zniszczyć metodą najprostszą: jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze" - peroruje.

Michnik przekonywał też, że władza może go "uciszyć".

"Jest co najmniej 25 przyczyn, żeby ściąć nasze głowy. Może się zdarzyć wszystko. Mogą przysłać milicję do redakcji „Gazety Wyborczej”. Mogę znaleźć narkotyki w swoim mieszkaniu, a następnego dnia może pojawić się policja, żeby je przeszukać" - mówił.

bsw