Roger Waters, były lider Pink Floyd, najwidoczniej chce zostać zapamiętany nie tylko ze swojej muzyki. Jeśli myśleliście, że jego dotychczasowe akcje na koncertach dotyczące Jarosława Kaczyńskiego były pojedynczym wybrykiem, byliście w błędzie. Teraz Waters nawołuje do przeciwstawienia się prezesowi Prawa i Sprawiedliwości na koncercie w… Meksyku.
Choć brzmi to kuriozalnie, to niestety nie jest żart. W obliczu ataku Rosji na ukraińskie okręty w rejonie Morza Azowskiego Waters wydaje się sądzić, że największym zagrożeniem jest, owszem, Jarosław Kaczyński.
Warto dla porównania przypomnieć w tym miejscu, jak Władimirze Putinie w porównaniu do Donalda Trumpa Waters mówił w rozmowie z [sic! - red.] Russia Today:
„Putin może jest głodny władzy, ale przynajmniej jest spójny. Przynajmniej umie napisać w całości zdanie. Przynajmniej czyta o sytuacjach politycznych w miejscach, w których jest zaangażowany jego kraj”.
Czy to w ogóle trzeba jeszcze komentować? Wątpliwe.
No, ciekawe jaka była reakcja pana Watersa na kryzys na #MorzeAzowskie.
— Jakub Wiech (@jakubwiech) 30 listopada 2018
Odważył się już nazwać Władimira Putina dyktatorem? A może wyraził żal z powodu swoich koncertów w Rosji? https://t.co/GTZsSmQzEU
dam/twitter,Fronda.pl