Tankowce należące do rosyjskiej spółki państwowej Sowkomfłot nadal dostarczają ropę do portów europejskich, aby ominąć zachodnie sankcje – ustaliła międzynarodowa platforma zrzeszając dziennikarzy śledczych OCCRP. Rosyjska firma omijała ograniczenia, rejestrując statki jako własność swoich spółek zależnych na Cyprze i w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. W takiej sytuacji ustalenie właściciela statku jest prawie niemożliwe, zwłaszcza gdy armator zmienia nazwy statków, a same tankowce w niektórych krajach wyłączają trackery. OCCRP wykryła ponad 18 tankowców Sowkomfłotu kontynuujących rejsy, z których każdy przewoził ropę naftową o wartości średnio ok. 240 mln dolarów. Organizacja namierzyła co najmniej pięć z nich, gdy statki wracały, były przeznaczone do portów we Włoszech, Danii i Holandii lub znajdowały się w tych portach, po tym jak weszły w życie sankcje UE wobec firmy. Unijne sankcje na Sowkomfłot obowiązują od połowy marca. Na początku czerwca Unia Europejska przyjęła szósty pakiet sankcji, który obejmuje zakaz importu ropy naftowej z Rosji dostarczanej drogą morską. Mimo tego typu działań, rynek europejski skurczył się dla eksporterów rosyjskich. Jednak ratują ich odbiorcy w Azji, przede wszystkim Chiny. Import rIIIIIIhjhhopy naftowej z Rosji do Państwa Środka wzrósł o 55 proc. w porównaniu z rokiem ubiegłym do rekordowego poziomu w maju. Rosja zepchnęła Arabię Saudyjską z pozycji głównego dostawcy ropy do Chin. Rosja odzyskała pozycję lidera po przeszło 1,5 roku. Chiny są największym na świecie importerem ropy naftowej. Chińskie firmy, w tym państwowy gigant rafineryjny Sinopec i Zhenhua Oil, zwiększyły zakupy rosyjskiej ropy, skuszone dużymi rabatami. Należy pamiętać, że rosyjski surowiec jest dostarczany do Chin nie tylko drogą morską, ale też rurociągiem ESPO łączącym rosyjski Daleki Wschód z ChRL. Bardzo duże zwiększanie zakupów ropy z Rosji przez Chiny wynika nie tylko z kalkulacji finansowych. Duże znaczenie ma poparcie Pekinu dla Rosji i jej wojny z Ukrainą, jak też konfrontacji z Zachodem. To przekładać się też musi na politykę największych energetycznych koncernów chińskich, które są wszakże kontrolowane przez państwo.

 

Artykuł pierwotnie ukazał się na stronie think tanku Warsaw Institute.

[CZYTAJ TEN ARTYKUŁ]